środa, 7 grudnia 2016

Demony



Doberek.
Miniatura pisana na skrawku kartki, natchniona sprawdzianem z przedsiębiorczości.
well... nie oczekujcie za wiele. Ja tez nie oczekuję ;u;
_____________________________________________________________________


anime/manga - w domyśle DOGS. Ale tak naprawdę, dowolnie.



Demony mają twarze aniołów. Jasne, promienne i czyste.
Ukrywają się wśród brudu ludzkości, dzień po dniu przekradając przez cuchnący rynsztok zwany życiem. Budzą podziw i lęk w pustych, przegniłych sercach zdolnych dziś jedynie do podtrzymywania marnej egzystencji.
Demony są piękne. Niebezpiecznie piękne.
A mimo to, tak niedostępne, zlęknione. Niczym kruki o majestatycznych, czarnych skrzydłach, lśniących równymi, wypolerowanymi lotkami, które wznoszą się w popłochu w gorejące niebo, kryjąc w gęstych oparach chmur.
Demony są wśród nas. Niczym strażnicy.
Te piękne istoty pilnują granicy grzechu, granicy nieodwracalnego zła, tak delikatnej i kruchej, że przekroczenie jej może leżeć w woli przypadku, nierozwagi. Jednak, w świecie, gdzie Niebo śpi, granicę przecinają ostrza, szarpią kule, a słowa chwytają aksamitne skrawki i ciskają w bezlitosny żar. Diabły chwytają upadającego, oplecionego cierniem krzywd, oliwą i jedwabiem zmywają zło, ból, udrękę, a drugi raz spychając rozpacz własnego żywota.

I ty chwytasz mnie osuwającego się bezwzględnie w rozpadlinę zatracenia, wytrącasz mi z dłoni narzędzie zguby. Cichy trzask pękającej butelki i tryskającej na stołki barowe słodkiej, wybaczającej wódki, otulający mnie mętny głos twej irytacji, tak znajomej i bliskiej budzi mnie z upojnego odrętwienia.
- Kurwa, Badou, ile ty masz lat…? No już, wstawaj – obejmujesz mnie, stawiasz przegranego na chwiejne nogi i zmuszasz do półświadomego marszu.
- Ale… soo…? – bełkoczę, nieprzytomnie, przypatrując się zarumienionej od tępa wieczoru twarzy błogosławionego cerbera, którym jesteś. Potykam się, z jękiem łapiesz mnie i chronisz przed upadkiem w niełaskę podłogi.
- Współpracuj, moczymordo! – warczysz niezadowolony, nawet jeśli na twoich słodkich od piwa wargach błąka się uśmiech. Mistyczny, eteryczny wręcz grymas goszczący na tej demonicznej twarzy zbyt rzadko. To wyraz szczerej radości, bezwzględnego oddania dziecięcej radości ofiarowanej ci, gdy jeszcze nosiłeś w sobie tylko nie skalaną smutkiem niewinność.
W końcu wszystkie demony to anioły, których skrzydła zabarwił płacz, prawda, Heine? Więc ja zapłaczę nad tobą, bo mogłeś mieć Niebo, a niesiesz mi ulgę.



6 komentarzy:

  1. Ładnie, nieprzesadnie patetycznie, hipnotyzująco... Miniaturki mają to do siebie, że jak są dobre to zostawiają niedosyt. I ta zostawia. Chciałoby się coś więcej xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej.
    Jestem oburzona bloggerem, przez tego zwiędłego chujka nie wiedziałam, że coś wstawiłaś.
    Nie wiem czy dzisiaj przez to zasnę.
    Do rzeczy.
    Zakochałam się w tym tekście, nic mnie nie obchodzi, że nie znam fandomu okay? Moje serduszko robi doki doki.
    Wiem, że mówię to prawie za każdym razem, ale to chyba naprawdę oprawie sobie w ramkę.
    Jest śliczne, lubię takie rzeczy.
    I nie wiem co więcej powiedzieć, więc pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yep - blogger jest chujem, wielka szkoda.
      Ojej. Jak mi miło. Za każdym razem jak czytam twoje komy to mi miło ;u; i nie wiem co powiedzieć.
      Dziękuję c:
      Pozdrawiam również

      Usuń
  3. Uwielbiam czytać te Twoje opisy, dzięki którym całkowicie zatracam się w wyobrażeniach i rozkładam wszystko na czynniki pierwsze. Pięknie ubierasz w słowa nawet najprostsze sprawy, aż chce się w to dalej brnąć. Cudo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje ♥ miło mi to słyszeć tym bardziej od Ciebie, bo chodź nie znam się na dark fantasy (welp wiesz to na pewno, chodź z cyberpunk'em tez sobie nie radzę xd) to naprawdę lubie Twoje prace i nie jestem w stanie przegania ich wartości c:

      Usuń