Witaj, czytelniku.
Twór, z którym, mam nadzieję, zapoznasz się za kilka minut jest teoretycznie fanfikiem z uniwersum DOGS:Bullets & Carnage, autorstwa Shirow Miwy.
NIE UCIEKAJ! ZOSTAŃ!
To nic, że nie znasz fandomu, on był tu tylko w zamyśle i przez obecność dwóch kanonicznych postaci, które zaraz postaram się Ci przybliżyć. Chodź myślę, że już dawno przestały być kanoniczne, bo ich charaktery w tymże opowiadaniu już dawno odbiegły od oryginału (... tak myślę, bo akurat charakter postaci jest najbardziej niejasną częścią w całości mangi...)
Słówko o uniwersum - jest to dwupoziomowe miasto pozbawione nazwy i lokalizacji na znanej nam mapie świata (teoretycznie mogłoby być to gdzieś w Niemczech). Dzieli się ona na Powierzchnię i Podziemie, które łączy sieć kolejowa. Poza tymi częściami jest również ukryta platforma poniżej Podziemia, zwana Dołem, której odnalezienie jest celem bohaterów serii (w opowiadaniu będą się pojawiały wzmianki o nim). W mandze pojawiają się także wzmianki o zmianie klimatu ("kiedyś były tu cztery pory roku"). Nienazwane miasto, scena na której odgrywa się chory spektakl Tułaczek, nie jest miejscem przyjaznym, na jego ulicach możemy spotkać się z galopującą prostytucją, płatnymi zabójcami i wieloma rodzinnymi strukturami (możemy domyślić się,że chodzi o mafię, która kontroluje konkretne dzielnice miasta).
Jednak najciekawszą rzeczą, którą zauważymy w świecie naszych bohaterów są postacie pojawiające się gdzieś we tle - mężczyźni z byczymi rogami, staruszki z psimi uszami. Sama manga pokazuje nam, czytelnikom, dramatyczny scenariusz - co by było gdyby, człowiek stracił skrupuły i bez wyrzutów sumienia ingerował w ludzkie geny? To ci dzieje się w wydarzeniach oryginalnej historii, a też tutaj, jest pokłosiem masowych eksperymentów na ludziach.
Tak więc... Na pierwszy ogień pójdzie Badou Nails, o którego osobowości wiemy chyba najwięcej.
Jest on mężczyzną przeciętnego wzrostu, pospolitej karnacji o dość niepopularnym kolorze długich włosów, który stał się jego cechą charakterystyczną, nie tylko wśród czytelników, ale również wśród postaci mangowych - Badou jest rudy. Drugim typowym dla niego elementem wyglądu jest brak prawego oka i czarna przepaska zasłaniająca wstydliwą niepełnosprawność. W mandze raczej nie jest przedstawiany z piegami (może raz czy dwa mi się rzuciło, albo były to kropelki potu - nie wiem ślepa jestem), lecz u mnie w opisach będą się one pojawiać.
Kolejną cechą, która została nakreślona przez Shirow Miwę grubą kreską jest jego uzależnienie od nikotyny. To dość ważna kwesta, gdyż wiąże się z jego starszym bratem, który to wychowywał Badou i zginał podczas incydentu w którym on sam stracił oko. Ostatni z Nailsów trudni się prywatną, niezależną informatorką (jak jego brat za życia) i to w sumie pozwoli nam przejść do konkretnych cech jego charakteru, którymi nie radzę się sugerować, w Tułaczkach już dawno przestały się pokrywać. Mówiąc krótko jest on nieco tchórzliwy, można odnieść wrażenie, że zamknięty w sobie, gdyż nie lubi rozwodzić się nad trapiącymi go problemami i zazwyczaj skrywa je w kiepskim humorze,jest też niezwykle samodzielny i, nie licząc problemów w pracy, nie potrzebuje w niczym pomocy z zewnątrz (w mandze tę cechę zdradza scena, kiedy to wyręczając jedną z bohaterek poniżej łata ubrania Heine)
To w sumie wszystko co mogę o nim powiedzieć, a teraz przejdę do jego nietypowego współpracownika.
Heine Rammsteiner to ciężki orzech do zgryzienia, jeśli chodzi o charakterystykę, ale postaram się, gdyż jak na razie jest on postacią wyciągniętą na pierwszy plan. Jeśli chodzi o wygląd to niewiele powiem, gdyż Heine jest czerwonookim albinosem, o krótkich rozczochranych włosach.
Z jego historią jest większy kłopot, a co za tym idzie z profilem psychologicznym również. A więc Heine nie jest człowiekiem w pełnym tego słowa znaczeniu. Został wyhodowany sztucznie w podziemnych laboratoriach, ku uciesze pozbawionej ludzkich odruchów naukowiec. W jego ciało został wszczepiony obcy, ale zarazem względnie naturalny i kompatybilny z jego organizmem byt (w sumie to pewien zespolony z nim dopalacz) - rdzeń Kerberosa, czyniący go teoretycznie nieśmiertelnym. Każda rana, pomijając strzał w głowę, goi się u niego niemalże natychmiast, nie pozostawiając po sobie blizn. W przypływie szału rozszarpał on swoich towarzyszy, inne obiekty tego nieludzkiego eksperymentu, w tym dziewczynkę, którą traktował jak siostrę. Jest to możliwie najkrótsza wersja tej historii i w sumie tylko ta jej wersja będzie nas obchodzić, gdyż akcja opowiadania dzieje się przed wydarzeniami z mangi.
Jeśli chodzi o charakter, to jest on, mówiąc łagodnie, skomplikowany. Z pozoru Heine odbierany jest jako chamski, nieuprzejmy gbur, który rzadko kiedy przejmuje się kimkolwiek. Trudne są jego relacje z kobietami (co będzie dość istotnym wątkiem w opowiadaniu), ale nie jest to dziwne, gdy ma się świadomość iż cierpi on na gynofobię (lęk przed kobietami, którego podłoże może być wszelakie - od traumatycznych przeżyć z przeszłości, po pewien wpojony schemat, który osiągnął już niemalże poziom obsesji - u każdego objawia się on różnie, u Rammsteinera atakiem paniki przy bezpośrednim kontakcie #eiospecjalista). Mimo pozorów albinos posiada jednak łagodne oblicze, które możemy zauważyć w relacjach z Nill, czasem (ale bardzo rzadko) również w stosunkach z Badou.
A teraz kilka postaci pobocznych:
Nill jest uroczą osóbką w wieku piętnastu/szesnastu lat, której główną cechą jest bycie uroczą osóbką. I anielskie skrzydła. I brak zmysłu mowy. Dlaczego? Ano jest ona eksperymentem genetycznym, a te jak wiadomo zawsze mają skutki uboczne. Masz skrzydła, na który (chyba) nie możesz sobie polatać? Nie mówisz. Jeśli chodzi o wygląd... mówiłam, że jest urocza? A jaka jest definicja uroczności? Mała, drobna dziewczynka o złotych loczkach i błękitnych oczkach. Ale zapomnijcie o takim portrecie, tu go nie odnajdziecie. Nie ma ona klasycznego domu, Heine uratował ją z rąk alfonsa (wiadomo, że aniołki się dobrze sprzedadzą) i na chwilę obecną mieszka ona w kościele z Bishopem.
Bishop to mało znacząca w opowiadaniu postać trzecioplanowa i w sumie warto o nim wiedzieć, że jest księdzem (co za odkrycie), jest ślepy, to on zapoznał Badou i Heine. No i fakt, że zleca on wyżej wymienionym postaciom męskim zlecenia (to uratuj jakieś dzieciaki... co inna pierdoła). I to on zajął się Heine, gdy ten uciekł z Dołu, z miejsca, gdzie został stworzony.
Babcia Lisa (Panna Lisa) jest postacią znaczącą już nieco więcej w tej historii niżeli dwie powyższe. Jest ona niejako bossem organizacji mutantów (pokroju Nill - mężczyźni z baranimi rogami, kotokobiety...) i w sumie niewiele można się o niej dowiedzieć z mangi. Lisa to drobna, pomarszczona kobietka, której wiecznie zmarszczone oczy ukryte są za szkłami prostych okularów, i której siwe loki opadają na sędziwą twarz. Ah... i ma uszy jakiegoś sierściucha.
Cóż, to chyba wszystko. Miłego czytania życzę c:
Heine Rammsteiner to ciężki orzech do zgryzienia, jeśli chodzi o charakterystykę, ale postaram się, gdyż jak na razie jest on postacią wyciągniętą na pierwszy plan. Jeśli chodzi o wygląd to niewiele powiem, gdyż Heine jest czerwonookim albinosem, o krótkich rozczochranych włosach.
Z jego historią jest większy kłopot, a co za tym idzie z profilem psychologicznym również. A więc Heine nie jest człowiekiem w pełnym tego słowa znaczeniu. Został wyhodowany sztucznie w podziemnych laboratoriach, ku uciesze pozbawionej ludzkich odruchów naukowiec. W jego ciało został wszczepiony obcy, ale zarazem względnie naturalny i kompatybilny z jego organizmem byt (w sumie to pewien zespolony z nim dopalacz) - rdzeń Kerberosa, czyniący go teoretycznie nieśmiertelnym. Każda rana, pomijając strzał w głowę, goi się u niego niemalże natychmiast, nie pozostawiając po sobie blizn. W przypływie szału rozszarpał on swoich towarzyszy, inne obiekty tego nieludzkiego eksperymentu, w tym dziewczynkę, którą traktował jak siostrę. Jest to możliwie najkrótsza wersja tej historii i w sumie tylko ta jej wersja będzie nas obchodzić, gdyż akcja opowiadania dzieje się przed wydarzeniami z mangi.
Jeśli chodzi o charakter, to jest on, mówiąc łagodnie, skomplikowany. Z pozoru Heine odbierany jest jako chamski, nieuprzejmy gbur, który rzadko kiedy przejmuje się kimkolwiek. Trudne są jego relacje z kobietami (co będzie dość istotnym wątkiem w opowiadaniu), ale nie jest to dziwne, gdy ma się świadomość iż cierpi on na gynofobię (lęk przed kobietami, którego podłoże może być wszelakie - od traumatycznych przeżyć z przeszłości, po pewien wpojony schemat, który osiągnął już niemalże poziom obsesji - u każdego objawia się on różnie, u Rammsteinera atakiem paniki przy bezpośrednim kontakcie #eiospecjalista). Mimo pozorów albinos posiada jednak łagodne oblicze, które możemy zauważyć w relacjach z Nill, czasem (ale bardzo rzadko) również w stosunkach z Badou.
A teraz kilka postaci pobocznych:
Nill jest uroczą osóbką w wieku piętnastu/szesnastu lat, której główną cechą jest bycie uroczą osóbką. I anielskie skrzydła. I brak zmysłu mowy. Dlaczego? Ano jest ona eksperymentem genetycznym, a te jak wiadomo zawsze mają skutki uboczne. Masz skrzydła, na który (chyba) nie możesz sobie polatać? Nie mówisz. Jeśli chodzi o wygląd... mówiłam, że jest urocza? A jaka jest definicja uroczności? Mała, drobna dziewczynka o złotych loczkach i błękitnych oczkach. Ale zapomnijcie o takim portrecie, tu go nie odnajdziecie. Nie ma ona klasycznego domu, Heine uratował ją z rąk alfonsa (wiadomo, że aniołki się dobrze sprzedadzą) i na chwilę obecną mieszka ona w kościele z Bishopem.
Bishop to mało znacząca w opowiadaniu postać trzecioplanowa i w sumie warto o nim wiedzieć, że jest księdzem (co za odkrycie), jest ślepy, to on zapoznał Badou i Heine. No i fakt, że zleca on wyżej wymienionym postaciom męskim zlecenia (to uratuj jakieś dzieciaki... co inna pierdoła). I to on zajął się Heine, gdy ten uciekł z Dołu, z miejsca, gdzie został stworzony.
Babcia Lisa (Panna Lisa) jest postacią znaczącą już nieco więcej w tej historii niżeli dwie powyższe. Jest ona niejako bossem organizacji mutantów (pokroju Nill - mężczyźni z baranimi rogami, kotokobiety...) i w sumie niewiele można się o niej dowiedzieć z mangi. Lisa to drobna, pomarszczona kobietka, której wiecznie zmarszczone oczy ukryte są za szkłami prostych okularów, i której siwe loki opadają na sędziwą twarz. Ah... i ma uszy jakiegoś sierściucha.
Cóż, to chyba wszystko. Miłego czytania życzę c:
Moja droga, nie potrafię szukać, czy owego tekstu tutaj nie ma? (。T ω T。)
OdpowiedzUsuńJak to nie ma? Jest. A nie wyświetla Ci się?
UsuńJest jedynie wprowadzenie a ff się nie wyświetla.
UsuńPonieważ jest to osobny post c: ff jest w kolejnym (chyba dalej nie wiem jaki problem ;o;)
UsuńJaka jest jego nazwa? Następnym postem jest Związana-Bezwzględna, później jest Gorejący lód.
UsuńW zakładce Tułaczek, rozdział 1. Jeśli dobrze zrozumiałam problem xd
UsuńCzuję się teraz wybitnie nieinteligentnie XDD
UsuńWybacz mi cały ten problem.
Żaden problem c:
UsuńMiłego czytania
Przyzwyczaiłaś mnie do tego, że zawsze miło się czyta :D
Usuń