piątek, 17 kwietnia 2015

Tułaczki do Szczęścia 13



Dedykuję CLD, wiadomo co tu będzie c:

 Słabość


- Kim jesteś? - spytała.
- Nikim... - on odpowiedział głuchym głosem, niwidzącym wzrokiem wpatrując się w pochłaniającą jego umysł nicość.
- Nie można być nikim.
Ta pustka... Ona nie znikała. Wyciągała swe głodne macki po jego słabe ja.
- To czym ja jestem? - zagubiony skupił swój nowonarodzony wzrok na jej obliczu.
- Jak to... Przed chwilą przedstawiałeś się jako Samuel Dellirine... - cofnęła się.
- Ja... Nie jestem Samuel... Zostaw mnie! Skoro nie wiesz kim jestem, to idź sobie! - błękitne oczy wypełniły się paniką.
- Wierz mi, lub nie, ale bardzo bym chciała. Niestety nie mogę.
- Ty też...
- 98.
- Ja... Nie wiem... A ty... Kim jesteś?
- Nazywam się Kaito Villendorf-N... Tak. Villendorf.

- Mogę być Tobą?

Przycupnięta na piętach naga postura zmarszczyła rudawe brwi w wyrazie niezadowolenia.

- Nie.
- To zostaw mnie. Zostaw mnie jako nikogo, skoro nie dasz mi imienia...

***

Cichy szum pościeli, jakby wzburzone morze ich pragnienia, komponujący się z arią ich jęków, ich krzyków. Muzyka płomiennej przygody niosła się niepohamowana w nocne niebo, rozwiewała w szeptach innych grzesznych istot, łączących swe brudne ciała w akcie rozkoszy.
Paznokcie drapały plecy, zostawiały abstrakcyjną siatkę zaczerwienionych linii na wijącym się grzbiecie, usta rozwierały się w bezczelnym błaganiu o więcej, nie milkły nawet duszone przez drugie mokre wargi.

Jak to możliwe... Jak to w ogóle możliwe, że ulegli zdradzieckiej chwili i wylądowali w tak absurdalnej sytuacji, nad którą nie mają żadnej władzy?

Ciche szepty diabła nikną w pieśni złożonej z głośnego krzyku, oddechu konającego raz po raz w ciężkiej piersi, błagającym zawodzeniu łoża, skrzypieniu sprężyn materaca. Czy to one popchały ich w dziki taniec namiętności? Czy może istnieją inne przyczyny, bardziej oczywiste i prostsze?

- Badou... Połóż się...

Jego dłonie zacisnęły się na wąskich biodrach, unosiły drżące w spazmach przyjemności ciało, język krążył, to po wargach, to po delikatnej, bladej skórze naznaczając ją mokrymi szlakami. Wsłuchując się w umykające z wilgotnych, czerwonych ust dźwięków błądził nad przepaścią szaleństwa. Obserwował. Wyłapywał każdy najmniejszy ruch mięśni pod gorącym płaszczem skóry czarnowłosego. Chłonął piękno zarumienionego oblicza, smaganego przez hebanowe kosmyki, delikatne przy każdym gwałtownym ruchu na nim. Unikał palącego go żywcem spijrzenia spod wachlarza krótkich rzęs.
Istota wiła się tonąc w swej rozkoszy, raz po raz silniej wzpinając się by gwałtownie opaść.

- Kaito... Jest naprawdę piękny...

Melodyjny śmiech opuścił pełne wargi, kuszące każdą stróżką śliny opuszczającą ich wzniesienia. Chłopak opuścił głowę z twarzyczką wciąż wykrzywioną uśmiechem. Niepokojącym, zimnym grymasem, jakby lalki.

- Nie mów tego imienia... Tak naprawdę nie należy ono do mnie... - wyszeptał. Wzmocnił ruchy, silniej obijał się o ciało rudzielca.
Głuchy dźwięk spełnienia, westchnienie ulgi, jęk rozkoszy, rozszedł się po zimnych ścianach pokoju. Kręgosłup Kaito wygiął się z głośnym trzaskiem on odchylił głowę dziko musząc oczy z wyzwalającej przyjemności, ciepłe nasienie spłynęło na rozżarzoną skórę Badou.
Szybki oddech uspokajał się, klatki piersiowe falujące dotąd niespokojne, jakby podobne do morza szarpanego przez fale rozkoszy, milkły i powracały na nowo ze swą monotonną pieśnią.

Ruda aureola ułożyła się wokół jego głowy, gdy opadł na szorstką poduszkę. Jego skóra lepiła się od zmeczenia, nieprzyjemny zapach gryzł nozdrza.

Dlaczego... Dlaczego pozwolił by zdominowało go spojrzenie heterochromicznych tęczówek, ostre i zdecydowane? Dlaczego zawładnął nim pewny swego głos, jakby rozkaz króla, siedzącego w majestatycznej koronie z spaczonej czystości na swym wykutym w nieczystości tronie. Na kolana. Całuj. Wielb. Kochaj. Jak polecenia pod groźbą śmierci.
Ale... To obca aura, obcy głos...

- Kaito... Co miałeś na myśli, mówąc, że nie jest to twoje imię?

Postać otulona swym własnym ciepłem uniosła twarz ku niemu. Z błyszczących oczu wyciekł zaprzęg iskier zadowolenia, one spłynęły po bladych policzkach, pokrytych subtelnym rumieńcem. Gdy zsunęły się do uchylonych ust, obijały się o białe zęby, wygrywając przyjemną melodię śmiechu.

- Doprawdy, Badou, ty naprawdę myślałeś, że tak brzmi moje prawdziwe imię? Nigdy obcemu nie mówi się kim się jest - z rozbawieniem lustrował zaskoczenie na przystojnej męskiej twarzy.
- A wiec, kim jesteś?

Cień rzęs padł na bladą cerę, paliczki zacisnęły się na szorstkiej poszewce, jakby dziecięce łapały się pachnącej chlebem sukni matki, wtulały w ciepły materiał i chłonęły złudną woń bezpieczeństwa. Dziecko tuli matkę, a przed oczami ma wizję pustej drogi. „Mamo, nie idź” Kobieta mająca serce matki jednak puszcza mały skarb, a ten upada gromiony bezgraniczną rozpaczą. Kobieta... Nie... dziewczyna... O obliczu władczym, ale czułym, o płaszczu z ognia i sukni utkanej ze skór zdartych z wroga. Młoda dama idzie i opuszcza, tego, którego nazwała swym dziecięciem. „Wrócę po ciebie”

„Zdrajcy... Wszędzie robactwo, które mnie wyżera... Pasożyty” 

- Powiedz mi... Kim? - pytanie się powieliło, padło z tych samych ust.

Sztuczna zieleń skryła się pod powiekami, tłumiącymi bezsilność.

- Płodem kogoś, kto, chodź tego nie wiesz, jest ci bardzo bliski... Ale spotkałeś ją, tylko nie pamiętasz.

Badou prześledził w ciszy stare klisze swych dni. Obrazy drżały, chwiały się, zniekształcone przez bezlitosny czas, największy kataklizm.

- Nie znam nikogo podobnego do ciebie...

Jego ciało prężyło się, niczym kocie budzące się z otępienia na gorącym dachu, gdy wstawał z gracją. Ból mu doskwierał, wędrował bezdusznie po kręgosłupie na przemian w górę i dół. Ostrożnie podszedł do drzwi, uchylił je, objął go wyciekający z kuchni mrok.

- Dałeś jej chustkę.

***

Po katedrze niósł się jego głos. Odbijał bezbarwnie od zimnych cegieł.
- Pusta osobowość... huh?

Heine czuł zimne dreszcze przebiegające bezczelnie wzdłuż kręgosłupa. Nazwa budziła u niego dziwny niepokój, złowrogie, znajome macki obejmowały jego gardło, zaciskały.
Jakże znajomo... Bezgraniczna pustka, zupełny brak znajomych słów, pusta klisza wspomnień. Tak... Te słowa budziły ten znajomy chłód...

- Dokładnie - klecha skinął głową. Uwięziony w zimnych kamiennych ścianach podmuch, wyjący swą przerażającą pieśń o ciemności naszych dusz, rozwiał jego blond pasma.
- Czyli uważasz, że Kaito ma tę „pustą osobowość”?

Nieśmiertelny nie musiał pytać. Wiedział. Cień obejmujący czule wątłą posturę był niczym ramiona piekła, zaciskające się na wąskiej talii i sunące powoli po gładkiej skórze. On szeptał. Ten mrok będący płaszczem monarchy o ciele nierządnika przemawiał do nędzarzy, których oczy w swej prostacie widziały niepewność i których uszy nie zagłuszone melodią pustego głosu.

- Nie. Ja myślę, że on nią jest. Prosiłeś, więc szukałem. Nie istnieje ktoś taki jak Kaito Corvino. Nigdzie. Nie ma go nawet w bazie danych miasta...

- Mówiłeś, że pusta osobowość to wynalazek służący do zyskiwania informatorów...

- Owszem. Nic nie stwierdzam, nikogo nie osądzam. Ale jeśli Kaito byłby pustą osobowością, to może być kapusiem Barbarry...

Krew w jego żyłach zamarła, ciało wstrząsnął dziwny ból.
Wszystko stało się jasne, jakby dziecinna igraszka.

- A Barbarra podlega Carterowi... A to mała dwulicowa szmata...

***

Dziewczyna w kącie podkuliła bardziej nogi, wbiła kolana w piersi, a brudne, rdzawe pasma spłynęły subtelnie na jej krągłości.

- Kaito... Boisz się?

Uniosła twarz, jej heterochromiczne tęczówki  rozbłysły dziwnym blaskiem, jakby cichy głos chłopca wybudził ją z snu umarłej i wylał na jej skórę cuchnącą świadomość, od której tak uporczywie próbowała odciąć się srebrnym ostrzem marzeń. Z uwagą śledziła każdą zmianę na bajkowym obliczu chłopca, szukała choćby jednej wskazówki... jednego znaku, który dałby jej odpowiedź na pytanie:

„Z kim rozmawiam, kto przede mną siedzi?”

- Samuel? – spytała cicho, jej suche wargi poruszyły się, kąciki ust rozerwały, szczypać nieznośnym bólem.
- Owszem. A któżby inny? – podarty łach przetarł posadzkę, gdy jednym pewnym przysunął się do niej. Uciekła.
- Nikt taki... – niknące w cieniu mruknięcie  opuściło jej kąt – Boję się... Brzydzę... Chodź już pracowałam jako... dziwka, nigdy nikt... nigdy mi nie... kazano.

Zielone oczy, różne w odcieniu, hipnotyzujące swą różnorakością, przerażające bezmiarem smutku zaklętym w ich blasku.

- Boję się o brata...
- Masz brata...?
- Bliźniaka. Będącego moim prawowitym lustrem – tu jej blade, szerokie usta wygięły się w lekkim grymasie radości, bezpodstawnym cieple rozjaśniającym jej zastygłe w niezadowoleniu oblicze – Tak bardzo go kocham...
- Tylko brata?
- Tak... Moi rodzice... oni nie istnieją. Miałam jeszcze dwóch braci... Nie żyją. A klasztor w którym mnie wychowano spalono. Tak, tylko Max’a...

Samuel skinął głową.
- Też mam brata... Młodszego... Jest tu.
- Tak mi przykro, Samuelu – chłopak poczuł jak przygniata go ciężar jej ciała. Wystające kości wbiły się w jego skórę, a ciepły oddech pieścił skórę. Pachniała... Krwią. Gorącą, świeżą posoką, wyciekającą bezgłośnie z szamoczącej się w spazmach ofiary, pożeranej przez ludzkie bestie.

- Hah... Kaito, tkwimy po uszy w gównie, co?

„Ty nawet bardziej niż sobie zdajesz z tego sprawę, Samuelu”

- Hei, znasz jakieś piosenki, czy wierszyki? – spytał. Jego zmarnowane głodem, zmęczeniem, rozpaczą oblicze nagle się rozjaśniło.
- Tylko pieśni mszalne i modlitwy. No i niektóre fragmenty z Biblii. Ale... znam jedną książkę na pamięć. Znaczy się... nie książkę, bo to raczej niskolotne dzieło, ale urywek będący monologiem jednej drugoplanowej bohaterki, jedyne co mi się podobało w tej porażce literackiej.
- Przytocz.

- "Nędzne byty zgubione w morzu rozpaczy. Czekacie na dłoń zlaną jasnym płomieniem, która wyciągnie was z tej nieszczęsnej beznadziei. Czemu czekacie, tonąc głębiej w swej niedoli, czemu wasze twarze nie znają już ducha walki? W spienionych wodach czekają demony o niewinnych obliczach. Odbijają się w niespokojnej, dążącej o waszą przyszłość, tafli lustra.
Puste chwile wypełnione kpiącym śmiechem zegara, przez me chaotyczne trasy myśli, pędzą słowa i docierają do spękanych od milczącego krzyku ust. Budują zdania i nowe krainy w ludzkich duszach."

Jej słowa niosły się drżeniem po pokrytych zniszczeniem ścianach celi.






Ja ocenę zostawiam Wam c: 
Ale mnie samej w miarę się podoba

11 komentarzy:

  1. *TU SPOCZNIE MOJA SPERMA ZA NIEDŁUGO*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *no i trysła*
      Wiesz co? Myślałam, że ten rozdział będzie inny. Tzn, nie zawiodłaś mnie ani trochę w kwestii BadouKaitałów, chodzi mi o to, że... No w poprzednim rozdziale skończyło się na tym, jak Samuel zszedł z rury i... i co? Jak to się stało, że w łóżku z Badou znalazł się Kaito? Co wydarzyło się w tym klubie (?), tam gdzie była ta rura? Wiesz, strasznie mnie to nurtuje, a jeszcze bardziej, kiedy zastanawiam się, czy pozostawisz to jako takie niedomówienie, czy może w następnych rozdziałach jakoś wyjaśnisz.
      No ale to tyle z tego, czego mi tak jakoś brakło.
      A jeśli chodzi o same seksy.....
      qkjldsdfhsdfjkdxeioucxipoiiwhfsfnjsldhgdufhsjdkjsilfjhsfhjfhsdskdaoasidljaoskofjsdioaqkjldsdfhsdfjkdxeioucxipoiiwhfsfnjsldhgdufhsjdkjsilfjhsfhjfhsdskdaoasidljaoskofjsdioaqkjldsdfhsdfjkdxeioucxipoiiwhfsfnjsldhgdufhsjdkjsilfjhsfhjfhsdskdaoasidljaoskofjsdioaqkjldsdfhsdfjkdxeioucxipoiiwhfsfnjsldhgdufhsjdkjsilfjhsfhjfhsdskdaoasidljaoskofjsdioavvvvqkjldsdfhsdfjkdxeioucxipoiiwhfsfnjsldhgdufhsjdkjsilfjhsfhjfhsdskdaoasidljaoskofjsdioaqkjldsdfhsdfjkdxeioucxipoiiwhfsfnjsldhgdufhsjdkjsilfjhsfhjfhsdskdaoasidljaoskofjsdioaqkjldsdfhsdfjkdxeioucxipoiiwhfsfnjsldhgdufhsjdkjsilfjhsfhjfhsdskdaoasidljaoskofjsdioaqkjldsdfhsdfjkdxeioucxipoiiwhfsfnjsldhgdufhsjdkjsilfjhsfhjfhsdskdaoasidljaoskofjsdioaqkjldsdfhsdfjkdxeioucxipoiiwhfsfnjsldhgdufhsjdkjsilfjhsfhjfhsdskdaoasidljaoskofjsdioaqkjldsdfhsdfjkdxeioucxipoiiwhfsfnjsldhgdufhsjdkjsilfjhsfhjfhsdskdaoasidljaoskofjsdioaqkjldsdfhsdfjkdxeioucxipoiiwhfsfnjsldhgdufhsjdkjsilfjhsfhjfhsdskdaoasidljaoskofjsdi
      Tak mniej więcej wygląda w obecnej chwili mój mózg. Kurwa, wyspermiłam go. Wyorgazmiłam. Razem z tą białawą substancją wyciekł przez mojego mentalnego kutasa. Rozumiesz, co mi zrobiłaś?
      CZEMU TO BYŁA TAKA KRÓTKA SCENA, JA CHCĘ WIĘCEJ!
      'Jak to możliwe... Jak to w ogóle możliwe, że ulegli zdradzieckiej chwili i wylądowali w tak absurdalnej sytuacji, nad którą nie mają żadnej władzy?'
      BO TO JEST KOSMICZNE PRZYCIĄGANIE KURWA, TO JEST MIŁOŚĆ, TO JEST PRAGNIENIE, TO CZYSTY PIERWOTNY INSYTNKT, TO JEST KURWA MIŁOŚĆĆĆĆĆĆĆĆĆĆ~!
      *dobrze, że sąsiedzi wyjechali do Kenii czy innych Karaibów*
      '- Kaito... Jest naprawdę piękny...'
      Badou odkrył Amerykę xd
      Ej, Heine, pedale, spierdalaj od Badou. Nie widzisz jak oni z Kaito idealnie do siebie pasują? Nawet jeśli to nie jest Kaito? Badou i piękne stworzenie z czarnymi kłakami i kataną są sobei kurwa przeznaczeni!

      Usuń
    2. sdhfhnsksjasdasasdxnasjdadsjSSDSHDSJKJSJSlskjdsdjkdjkdskdjdjkjdlDSAdssdhfhnsksjasdasasdxnasjdadsjSSDSHDSJKJSJSlskjdsdjkdjkdskdjdjkjdlDSAdssdhfhnsksjasdasasdxnasjdadsjSSDSHDSJKJSJSlskjdsdjkdjkdskdjdjkjdlDSAdsvvsdhfhnsksjasdasasdxnasjdadsjSSDSHDSJKJSJSlskjdsdjkdjkdskdjdjkjdlDSAdssdhfhnsksjasdasasdxnasjdadsjSSDSHDSJKJSJSlskjdsdjkdjkdskdjdjkjdlDSAdssdhfhnsksjasdasasdxnasjdadsjSSDSHDSJKJSJSlskjdsdjkdjkdskdjdjkjdlDSAdssdhfhnsksjasdasasdxnasjdadsjSSDSHDSJKJSJSlskjdsdjkdjkdskdjdjkjdlDSAdssdhfhnsksjasdasasdxnasjdadsjSSDSHDSJKJSJSlskjdsdjkdjkdskdjdjkjdlDSAdssdhfhnsksjasdasasdxnasjdadsjSSDSHDSJKJSJSlskjdsdjkdjkdskdjdjkjdlDSAdssdhfhnsksjasdasasdxnasjdadsjSSDSHDSJKJSJSlskjdsdjkdjkdskdjdjkjdlDSAdssdhfhnsksjasdasasdxnasjdadsjSSDSHDSJKJSJSlskjdsdjkdjkdskdjdjkjdlDSAdsvvvsdhfhnsksjasdasasdxnasjdadsjSSDSHDSJKJSJSlskjdsdjkdjkdskdjdjkjdlDSAdssdhfhnsksjasdasasdxnasjdadsjSSDSHDSJKJSJSlskjdsdjkdjkdskdjdjkjdlDSAdssdhfhnsksjasdasasdxnasjdadsjSSDSHDSJKJSJSlskjdsdjkdjkdskdjdjkjdlDSAdssdhfhnsksjasdasasdxnasjdadsjSSDSHDSJKJSJSlskjdsdjkdjkdskdjdjkjdlDSAdssdhfhnsksjasdasasdxnasjdadsjSSDSHDSJKJSJSlskjdsdjkdjkdskdjdjkjdlDSAdssdhfhnsksjasdasasdxnasjdadsjSSDSHDSJKJSJSlskjdsdjkdjkdskdjdjkjdlDSAdssdhfhnsksjasdasasdxnasjdadsjSSDSHDSJKJSJSlskjdsdjkdjkdskdjdjkjdlDSAdssdhfhnsksjasdasasdxnasjdadsjSSDSHDSJKJSJSlskjdsdjkdjkdskdjdjkjdlDSAdssdhfhnsksjasdasasdxnasjdadsjSSDSHDSJKJSJSlskjdsdjkdjkdskdjdjkjdlDSAdssdhfhnsksjasdasasdxnasjdadsjSSDSHDSJKJSJSlskjdsdjkdjkdskdjdjkjdlDSAdssdhfhnsksjasdasasdxnasjdadsjSSDSHDSJKJSJSlskjdsdjkdjkdskdjdjkjdlDSAdssdhfhnsksjasdasasdxnasjdadsjSSDSHDSJKJSJSlskjdsdjkdjkdskdjdjkjdlDSAdssdhfhnsksjasdasasdxnasjdadsjSSDSHDSJKJSJSlskjdsdjkdjkdskdjdjkjdlDSAdssdhfhnsksjasdasasdxnasjdadsjSSDSHDSJKJSJSlskjdsdjkdjkdskdjdjkjdlDSAdssdhfhnsksjasdasasdxnasjdadsjSSDSHDSJKJSJSlskjdsdjkdjkdskdjdjkjdlDSAds
      Wybacz, musiałam jeszcze trochę porgazmić. Ogólnie to mi źle, bo tak cudownego orgazmu nie da się opisać słowami, więc po prostu zaserpmiłam Ci komentarz. TO SĄ KURWA MOJE UCZUCIA, PŁYWAJĄCE W SPERMIE~!
      Ok, przechodzę dalej, bo jak nie skończę myśleć o seksie, to ten komentarz stanie sie płaczącą kupką gówna.

      Więc już wiemy, skąd imie Kaito.... Jedna zagadka odkreślona z listy xd
      'O obliczu władczym, ale czułym, o płaszczu z ognia i sukni utkanej ze skór zdartych z wroga.'
      Dlaczego w tej chwili wyobraziłam sobie Ciebie, to ja nie wiem.., a nie stop, wiem. To przez ten płaszcz ze skór. A jakby nie było Kaito to Twoje dziecko, więc... *nie bij~*
      Barbarra? Carter? Pusta Osobowość? Cooooooooo
      *na twarzy jedno wielkie da fak*
      Jak juz zaczęłaś powoli wyjaśniać sprawę Kaito, to pod koniec musiałaś przyjebać tak, że nic już nie zrozumiałam. A raczej, domyślam się sporo, ale znając mnie, całkowicie nietrafnie. No i ten no... Teraz będę miała rozkminę co Ty za spiski przede mną kryjesz między wersami TdS.
      Ale dzięki temu będę czekała na nastepny rozdziałz tylko większą niecierpliwością *to da się tak?*
      *idzie wygrzebywać mózg ze spermy*
      KOCHAM CIĘ, PEDALE. A DEDYK BARDZO MÓJ <3

      WENY FCHUJ BO JAK NIE, TO SOBIE Z NIĄ POWAŻNIE POGADAM~!

      Usuń
    3. Zapomniałam! Przez tę seksy, zapomniałam wspomnieć o istnienim fragmentcie. Ale już to robie.
      Jest trudny. Serio, dużo w nim wszystkiego, trzeba się naprawdę skupić, żeby go ogarną. ja go sobie interpretuje trochę w klimatach alterego, o marnować, vanitas vaniutm et omnia vanitas, czy jakoś tak, nie pamiętam dokładnie deklinacji, mogłam coś pojebać. A potem ten fragment o słowach. Nosz kurwa... Te chaotyczne trasy myśli... Jak to pięknie brzmi. Choć znajomo. Coś mi się z tym kojarzy, coś podobnego, jakiś wiersz chyba? Nie pamiętam, njeważne zresztą, tu chodzi o przesłanie. Słowa budują wszytko, słowa zabijają, dają życie, ranią i leczą. Słowa to początek i koniec, wszystko i nic. I Ty to świetnie pokazałaś w tym fragmencie, a przynajmniej to jest to, co ja widzę w nim.

      Usuń
  2. Też Cię kocham, dlatego Cię JESZCZE podręczę tymi niedomówieniami.
    *pomaga wyławiać mózg z morza spermy *
    Ej ej ej ty mi nie zarzucaj, że krótko. Tego w ogóle nie miało być! To ty mi tym swoim mentalnym chujkiem wcisnęłaś w Tyłeczki Badou x Kaito. I to jest zue.... ;-;
    A co do skór.... Hyhyhy... Ja to właśnie z tej rozmowy wzięłam. Ale zajrzałaś o kim był ten opis, nie?
    Barbarra, Carter - przypomnij sobie rozdział drugi (to u Lizy) i rozdział... Bodajże ten gdzie Kaito powiedział że kocha Badou (rozmowę w kościele z księdzem)
    Pusta osobowość - to akurat nowość. I cholernie ważny motyw.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JAK MIAŁO NIE BYC?! A JAK W PIERWOTNEJ WERSJI KAITO MIESZKAŁ U BADOU?! NIE WMÓWISZ MI, ŻE TO WSZYSTKO PRZEZE MNIE I MOJEGO KUTASA XD

      Usuń
  3. "stare klisze swych dni" <3
    Szczerze nie wiem co powiedzieć. Rozbiłaś mnie tym rozdziałem. Mam wrażenie, że prawie już nie pamiętam postaci T^T
    Ale oczywiście rozdział wspaniały jak zawsze *^* mówiłam już że kocham twoje porównania prawda? To będę to powtarzać częściej, bo są genialne <3.
    Weny~!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaah... A propo postaci, to musiałabyś sobie przypomnieć, bo fakt... Mieszają się i jest ich naprawdę wiele.
      Dziękuję, mnie wyjątkowo też się podoba. I nie powtarzaj mi tego tak często bo się zarumię *////*

      Usuń
  4. Och nie, czemu Badou zdradził naszego cudownego, wspaniałego i kochanego albinoska? Ale mezalians :3 jestem ciekawa, czy Heine się dowie? To był fajny zwrot akcji. Powoli się zaczyna wszystko rozjaśniać, Naprawdę mega historia no i znów chylę czoła przed opisami, ja ostatnio nawet jednego zdania nie mogę sklecić porządnie xD Miło mi, że zaczęłaś czytać u mnie Durarare i że się podoba, naprawdę się nie spodziewałam ^^ Widzę, że dodajesz, bo już po ludzku mogę te blogi śledzić przez google, o czym wcześniej nie wiedziałam xD Jeju, jak mam takie cudowne Dogsy to się rozpływam. Trzymam kciuki za kolejne rozdziały!

    OdpowiedzUsuń
  5. Okay, ogłaszam wszem i wobec iż zakończyłam (w końcu) czytanie Tułaczek!
    ........................
    .......................
    .....................
    ..................
    ....................
    DOBRA, KONIEC KROPEK, CZAS POZACHWYCAĆ SIĘ KAITO X BADOU.
    JA PIERDOLE.
    TAK, PRZYZNAJĘ, CZEKAŁAM NA TO, NAWET JEŚLI BADOU TO DUPA HEINE'A, ALE KURWA...KAITO. Jedno słowo, miliard argumentów XD
    To było tak,kurna, zajebiste... Tak świetnie opisane, choć zdecydowanie zbyt krótkie (serio, mogłaś trochę nas porozpieszczać i taki opis na 5-6 stron mm *-*)... cudo... Ten początek - "
    Cichy szum pościeli, jakby wzburzone morze ich pragnienia, komponujący się z arią ich jęków, ich krzyków" - coś pięknego! Kolejny - "Ciche szepty diabła nikną w pieśni złożonej z głośnego krzyku, oddechu konającego raz po raz w ciężkiej piersi, błagającym zawodzeniu łoża, skrzypieniu sprężyn materaca. " - no ja pierdole... byłam totalnie rozwalona, dostałam spazmów, palpitacji, ale orgazm był przy tym - "Szybki oddech uspokajał się, klatki piersiowe falujące dotąd niespokojne, jakby podobne do morza szarpanego przez fale rozkoszy, milkły i powracały na nowo ze swą monotonną pieśnią." - także, no... doszłam razem z nimi po prostu.
    Ja wiem, że powinnam skomentować całość, także tę drugą część opowiadania, ale wybacz, nie jestem w stanie po tak intensywnych doznaniach z Kaito x Badou.
    Oh. Ja. Pierdole. Tak bardzo bym chciała, żeby Heine wjebał im się tam i urządził scenę zazdrości ♥ I żeby jeszcze minimum kilka razy Badou ruchnął się z Kaito xD A HEINE MOZE SIE POCIESZY U MAGATO? MMM ♥
    Rajuśku, czekam na ciąg dalszy i to cholernie ♥ Tymczasem poszperam na blogu w poszukiwaniu jakichś przekąsek XD
    Pozdereczki cieplusie ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już kolejna osoba zachwyca się tym nowo powstałym paringiem i pewnie kolejną osobę spodka zawód. Ale cieszę się, że taki zwrot wydarzeń się podobał i że sam tekst zachwycił (jeśli mogę tak to ująć po Twojej wypowiedzi).
      Nie. Heine nie pocieszy się u Wodrosta, nie tu, na pewnie nie dam się znów zmanipulować (tekst tam w górze jest winą Clair).
      Smacznego c:

      Usuń