anime/manga - Kuroko no Basket
paring - Reo x Akashi
Czerwień jest kolorem życia, ale zwiastuje też skąpaną w posoce zagładę. Skrajny blask oderwany od wzręgi tęczowej, stoi przy mnie, a w swych szczupłych palcach dzierży ostrze noża, zbrudzonego śliskim płynem, wypłyaającym z nagiego mięsa.
Szkarłatna-złota barwa dająca ciepło, buchająca w czerni nocy, owiewająca swym kojącym oddechem kończyny drżące w żałosnych spazmach, wyciągnięte ku czystej światłości. Jakby anioł, zlękniony, przerażony brudnymi dłońmi chcącymi dostać odkupienia, dotknąć złocących się szat, znać tą jasnością i nieskazitelnością swe dusze zbrukane grzechem bycia. Czerwonawy kolor ognia rozdzierający płachtę strachu, rozświetla Twą posturę. Ogień spływa niesworną kaskadą na Twoje oblicze, razi mnie swym istensywnym zapachem.
A śmierć? Co ze zdradziecką barwą Twych oczu? Nie... Jednej tęczówki, jakby rubin oderwany od królewskiej szaty, ostatniej, wątłej oznaki Twego naznaczonego krwią życia. Krwią, która zalała Twą skórę, rozrywającym krzykiem cierpienia duszy. Umarłeś. Utracona czerwień jest Twą mogiłą, zastałpiło ją przeklęte złoto, wspomnienie jej obecności, obecności ognistego blasku Twoich oczu jest Ci jak trumna. Ale to nie szkodzi. Przecież ogień nigdy nie zaniknie zupełnie.
Dziś znikający szkarłat jest zegarem, odliczającym czas do Twego nowiu. Ten ciepły, gwałtowny blask, muzykę grającą niepewny utwór dla mych oczu, zastępuje srebrzysta biel. Dzień po dniu pokrywa Cię swym cichym śpiewem, słabym światem.
Ale wiesz, siwiejący wydajesz się piękniejszy. Coraz częściej zrzucając królewską koronę wykutą z cudzego strachu z rozpaczy przegranego i szacunku jaki niegdyś otaczał Cię niegdyś swym przerażającym milczeniem, zeskakując z gracją z cokołu, stajesz się bardziej ludzki. Zmarszczki w kącikach oczu, wszystkie inne zdobiące twojemu bladą twarz, nadają Twemu obliczu dziwnej radości. Jakbyś był szczęśliwszy, dzień po dniu, zmieniając krwawy szkrłat zwej przeszłości w złocisty, ciepły odcień ognia, wypełniał się śpiewem tego anioła dającego bezpieczeństwo.
Spoglądasz na ekran telewizora, dalej krojąc rybę, marszczysz brwi widząc przerażające obrazy w płaskiej powierzchni.
- Obrzydliwe. Takich ludzi powinno się likwidować ze społeczeństwa - komentujesz, a ja widzę jak zamykasz oczy, nieruchomiejesz, gdy kamera ukazuje brudne, zaniedbane boksy, gdy wyłaniają się dwa klejnoty oderwane od korony Szatana, uwięzione w oczach tego biednego stworzenia.
- Jak można tak traktować zwierzęta...
Reportaż kończy się, pokazuje się relacja z meczu piłki nożnej. Dla złaknionych wzroku mas, pozbawionych człowieczeństwa dziennikarzy, ta wiadomość, ten ból w oczach żywych figur, jest jak zwycięstwo w rozgrywce sportowej... Jacy bezduszni są dziś ludzie karmieni sensacją
Z obrzydzeniem wpatrujesz się w ukazane zielone boisko, przed oczami mając te straszne obrazy, które jak nic innego przemawiając do Ciebie. Okrucieństwo wobec zwierząt jest największym grzechem, plagą zbyt bogatych ludzi.
Mimo to, uśmiecham się gorzkim uśmiechem.
Jakiś Ty czysty i ludzki. Jak inny od uwiecznionego na starych, skolnych kliszach władcy. A nadal tak dumny, pewny i niepodważalny w swej prawdzie.
Jednak nie absolutny, niepokonany pan. Zwykły-niezwykły czterdziestopięcio letni człowiek, który sprzeciwił się losowi pchającemu go na ostre skały samodestrukcji.
- Zaraz będą - przypominam.
- Wiem. Jednakże posiłków nie powinno się przygotowywać w pośpiechu - przenosisz na mnie wzrok. W heterochromicznych tęczowych błyszczy dziwny duch, rozkładający swe wieczne skrzydła.
Tak, to spokój.
Wypełnia Cię, spokój, radość z życia i cześć by wystawać rano, mierzyć się z tak brutalną rzeczywistością.
Przelewając magaron na durszlak, śmieje się i pytam:
- Powiedz mi, czy na Pokojeniu ciąży jakaś klątwa?
- Klątwa? - w Twoim głosie łatwo doszukać się ciekawości.
- Wszyscy jesteście gejami.
Unosisz wzrok, przykładasz śliskie ostrze lśniące w promieniach słońca wpadającego przez okno kuchni, do idealnie wykrojonych warg.
- Faktycznie. Ale nawet nawet nie pamiętam by kiedykolwiek było inaczej - przyjemny grymas wykrzywia Twe usta - Być może Daiki, ale podejrzewam, że jest mu to obojętne z kim sypia.
- Z Kise jest już dobrych trzydzieści lat z drobnymi przerwami za czasów szkolnych. Chyba nie jest mu aż tak obojętnie.
Wzruszasz ramionami i podsuwasz mi symetryczne bryłki łososia na desce.
- Daiki zawsze uważał, że Ryouta jest niezwykle zniewieściałym mężczyzną.
Prycham z rozbawieniem.
- To pewnie tylko taka wymówka.
- Być może - mruczysz pod nosem, wygladasz na panoramę Kioto.
Zmalałeś.
Z swego tronu zszedłeś w plebs, dałeś dotknąć swych dłoni, nie odtrąciłeś nędzarzy, przegranych.
Ponieważ sam przegrałeś.
Poległeś, nie bez walki, utraciłeś tytuł, ale zyskałeś.
Masz przed sobą jedynie świetlistą ścieżkę, a krwawy odór Twojego wnętrza zmienił się w woń palonego drewna sosnowego, woń ciepła.
- Ile to już lat? - podchodzę do Ciebie. Opierasz głowę o mój tors, gdy przytulam Cię do siebie.
Mój upadły królu, ukryty w willi porośniętej ciemną winoroślą, upadającej przez klątwę zapomnienia, wżerającej się w grube mury, a jakże dostojnej i urokliwej. Czy opuściłeś pałac wzniesiony ze szkarłatnej cegły dla mnie? Czy zbudowałeś ze mną nowe życie od nowa, bo darzysz mnie tym ognistym uczuciem gorętszym niż nienawiść, chłodniejszym niż puste pożądanie?
Unosisz dłoń, na niej błyszczy złota obrączka.
- Dwadzieścia jeden i dwie godziny - odpowiadasz przyglądając się metalowemu symbolowi na Twoim palcu.
- Nawet godziny liczysz - wzdycham radośnie, głaszcząc Cię po siwiejących kosmykach, czekając na gości i wpatrując się w zlaną południem panoramę miasta.
- Tyle się zmieniło...
- Ale chyba na lepsze?
- Tak. Na lepsze.
Sei-chan, zszedłeś ze ścieżki zdradzieckiej czerwieni, wkroczyłeś na drogę ku wrotom niebios, czy nie uważasz teraz, że porażka może mieć słodki smak?
Dzwonek przerywa kojącą ciszę w naszym apartamencie, niesie ze sobą widmo wspólnie upływających lat.
Iii? No i jak mi to wyszło? Trochę słodkie, ale idzie przełknąć?
Coś się mnie ostatnio trzyma dziwna delikatność. Nie przepadam za takimi stanami, bo Koszmarki i Tds to nie serie cukrem po galaredce pisane, a leżą i kwiczą.
Tego shota pisałam recznie, wiec być może jest taki trochę Nie dorobiony, ponieważ potej już mnie ręka bolała, ale... Chyba wyszedł?
Dziękuję za uwagę i proszę ładnie o komentarze.
Perspektywa tego ile lat ze sobą spędzili, jest piękna. Strasznie lubię future fiki, a zwłaszcza jak jest paring z Akashim i jeszcze perspektywa Reo, rozpływaaaam się. A to co ci z całowaniem stóp napisałam, to ja nie kłamałam. Za dobre RełoAkasze to ja mogę stopy całować.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się fragment o Aomine. Tak strasznie do mudżyna pasuje, jeszcze to z Kise, śmiałam się nawet. Nawet bardzo można by rzec.
Pisanie na kartkach jest super. Przynajmniej dla mnie, bo ja na kartkach zaczynałam. A to że rączka boli to jedyny minus.
JA CHCE WIĘCEJ REO I AKASHIEGO W TWOIM WYKONANIU, RAZEM NAJLEPIEJ, AAAAAA. Teraz to ja czekam na wszystko co napiszesz. I wszystko będę komentować. Nawet z Dogsów, choć świeża wśród tego fandomu jestem (więcej gwałtów na Badou, plis)
Weny, pozdrawiam~
Padaj na kolana *podsuwa nóżkę* c:
UsuńTy kradzieju jebany! Jak śmiałaś zajebać krulowi kosmosu fragment z rybą? *śmiech*
OdpowiedzUsuńNie no, śmieję się. Ileż to podobnych motywów pojawia się w niezależnych od siebie shotach... zabawne jest tylko to, że miałam dokładnie taką samą reakcję, jak Ty przy KiKuro. Ja tu liczyłam na sieczkę po tym pierwszym, jakże cudownym opisie (który szczerze pragnęłam wziąć cały w cytat, ale stwierdziłam, że to by była przesada), a Ty wyjechałaś mi dokładnie z czymś takimi jak ja w świąteczym szpeszjalu. Eh, a niby nie powinnam nabrać się na takie coś, skoro sama coś podobnego napisałam. Ale to tylko świadczy o tym, jak zajebiście spotęgowałaś napięcie, że nawet wspaniała CLD uwierzyła, że przygotujesz jej krwawą sieczkę rodem z creepypasty xd
Wgl niesamowicie podoba mi się opis Akasza-seniora *gdzie z tymi nożyczkami?! przecież prawdę mówię*
Serio, wyszedł Ci on tak lekko, tak naturalnie, że ze zdumienia moja szczęka opadła na podłogę i wcale nie ma zamiaru się z niej podnieść xd
Co jeszcze... *po 5 godzinach chemii nie myśli się już tak składnie, jak powinno*
Ah, no jasne! Najlepszy fragment~!
"- Powiedz mi, czy na Pokojeniu ciąży jakaś klątwa?
- Klątwa? - w Twoim głosie łatwo doszukać się ciekawości.
- Wszyscy jesteście gejami."
Pamiętam, jak sama zapytałaś mnie po przeczytaniu "Piórek", czy to jakaś klątwa, że oni wszyscy są z tęczowej ekipy. Nie sądziłam, że możesz użyć takiego pytania w tekście, zwłaszcza w angście (bo pomimo braku łez i lekko uroczego wydźwięku to jest angst, do fluffa mu fchuj daleko - I BARDZO DOBRZE), żeby nie wyglądało to głupio. Ale udało Ci się to, wplotłaś to idealnie i brzmi to tak świetnie... serio *zobacz mój podziw* Ja bym nie umiała tak tego zamieścić, mogę się nawet założyć o moje jutrzejsze mięso. Także brawo *klaszcze stopami* Cudny fragment, powalił mnie na kolona i choć Twoje opisy są cudowne i stawiałabym Ci za nie pomniki, to jednak ten fragment jest moim zdecydowanym naj w tym rozdziale. Trzeba mieć talent, żeby do niekomediowego shota wpleść zabawny element, który nie zniszczy nastroju. Także naprawdę duży ukłon z mojej strony.
Podoba mi się też bardzo ta perspektywa "ileś lat później" i "jesteśmy ze soba tyle i tyle" liczone co do godziny (posądzałabym Akasza o liczenie co do minuty, w końcu on wszystko wie xd). To nadaje tekstowi bardzo uroczy wydźwięk, ale nie słodki, to nie cukiernia. Po prostu uroczy, pozytywnie pięknie uroczy.
Jestem bardzo zachwycona tym shotem i zgadzam się z Momo, ja chcę więcej tekstów z tym paringiem w takiej odsłonie *kocha RełoAkasze* Serio, ten parking to jeden z moich ulubionych z Akaszem, zaraz po AkaAka i AkaKuro~
Wiesz... Z całego Twojego komenta najbardziej moją uwagę przykuła wzmianka o tym że klaszczesz stopami...
UsuńTy wiesz, że bedzie RełoAkasze wiecej. To Twoja wina, szmato c: