wtorek, 24 lutego 2015

Po krwistej ścieżce szaleństwa ku obłąkanej miłości

gra - Alice Madness Returns
paring - Alice x Hysteria 




Mój świat się rozpadł. Zmienił w tysiące błyszczących, gorących kawałeczków lustra, w którym przez wiosny widziałam swoją, łagodną twarz. Otoczył mnie trwający w nieskończoności korowód piekących grzechów, brudnych pragnień i szaleńczych pieśni niesionych ku krwawemu nieboskonowi. Szkarłat objął mnie jej dłońmi i wyrwał serce, bijące miarowo i pięknie w piersi. Włożyła w pustą, gnijącą dziurę pozytywkę z tańczącym królikiem. Białym królikiem, uciekłym sprzed bram Krainy Czarów niosącym mi melodię, list o destrukcyjnej sile pożądania.
Jej dłonie krążyły po fałdach sukni, utkanej z materiału barwionego wytrawnym, gęstym winem naszych ciał, niewinnie i władczo wdzierały się pod koronki i fartuszki. Oddech muskał rozpaloną skórę, pocałunki błądziły po stroju Ewy, ukrytym pod wymyślną kreacją. Naznaczała mnie czerwonymy ścieżkami nieczystości, rysowała istne mapy ku wrotom piekieł.

Oszalałam przed to... 

Pozwoliłam by zbrukało mnie moje głodne przeznaczenie, ona lśniąca w promieniach zagłady. Cicho szepcząc o potrzebie przetrwania, pchnęła mą drżącą dłoń w morze krwi, całując mokre od intensywnie czerwonej szminki usta napełniała gardziel śmiechem i zadowolonym wyciem. W niekończącym się tangu zguby ciągnęła mnie przez perypetie mych szaleństw, pokazując jak pięknym jest świat zamknięty w szkalnej kulce, oblewany szkarłatem z wilgotnymi trzewiami zamiast płatków śniegu, spadających na pobladłe dachy domków dla lalek o oczach wtopionych w wytworne korale łamiące ich chude szyje.

Pannno w bieli i czerwieni... Ty dałaś mi przekleństwo, ty daj mi błogosławieństwo... Zabierz mnie stąd, błagam zabierz mnie stąd, byśmy mogły wiecznie tonąć w naszym pragnieniu... 

Upadałam, a ona mnie podnosiła, gdy powoli więdły róże krzewu mego życia. Jej krew mieszała się z moją, jej dzika żądza popędzała muzykę pozytywki zamkniętej w klatce z obolałych żeber. Łączyła nasze ciała w akcie walki o przeżycie.
Nasze ciała, bliżej niżeli kiedykolwiek, biało-czerwona figura w spazmach szału i szaleństwa. Pozbawiona zmysłów, pozbawiona łańcuchów sumienia i strachu. Wszechpoteżna. Niepokonana. Jedyna.

Pociąg zmienił trasę. Wjechał do piekielnych odchłani, a my, krwawe władczynie naszego świata zmieniłyśmy przeszłość tkaną nitką niemoralności i obłąkania w krwawy, winny byt, zespolony pędem lokomotywy z torami.

- Wygrałyśmy. Teraz już zawsze będziemy razem, prawda, kochana?
- Tak... Już zawsze, Alice...

Kawałki lustra poczerwieniały. Ostre szkło zmieniło się w rozerwane rozpaczą twe ciało. Krwawa masa otoczyła mnie ciepłym kręgiem, a mięso po dniach zaczęło cuchnąć. Moje lustro... Czyżbym... Tym grzechem jedynie dzieliła się z moim szaleńczym tworem?

Kraina Czarów jest nasza, prawda? Już nie ma Lalkarza, nie ma Czeronej Królowej pożerającej nasze dusze... Jest tylko małe mieszkanko na przedmieściach Londynu. Więc... Ciebie też już nie ma...

Bo nie ma miłości bez szaleństwa...






Wiem, że niektórzy nie do końca zrozumieli, ale mam nadzieję, że zachęciłam tym do sięgnięcia po grę c:
Ten shot/miniaturka wisiał nade mną już chyba od cztrych miesięcy. Nie umiałam zebrać się i napisać czegoś co byłoby godne tej zjawiskowej, niezbyt normalnej i krwią obmywanej gry. Alice Madness Returns to moja ulubiona gra, uważam, że lepszej nie ma i w ogóle jestem zakochana w postaci Alice latającej z nożem po pogrążenej w jej szaleństwie, krwawej Krainie Czarów. Tych dzieci (kto zna grę wie o jakie dzieci chodzi) to chyba nigdy nie zapomnę. Z tego uwielbienia narodziło się to oto yuri. 
Jestem otwarna na krytykę. Można po mnie jechać do woli, zrozumiem c:

18 komentarzy:

  1. Krótkie to.
    Krótkie a jakie wymowne.
    Właściwie aż zbyt wymowne.
    ...
    CLD nie wie, co powiedzieć.
    Wiesz, chciałam poprzytaczać cytaty, ale po raz kolejny zrobiłaś coś, czego Ci nie umiem wybaczyć; napisałaś całość tak perfekcyjnie pod względem opisów, że nie umiem wybrać najlepszego, nie wiem, co powinnam przytoczyć. A przecież całego tekstu w cudzysłów nie wezmę.
    Cóż... wiedz, że opisami powaliłaś mnie na kolana, siedziałam przed ekranem, w słuchawkach leciało mi Glassy Sky, w którym się ostatnio zakochałam i tak siedziałam i czytałam, i siedziałam, i czytałam... i nawet jak dotarłam do końca, przeczytałam posłowie, to wciąż nie docierało do mnie, że to już koniec, no bo jak to?
    Naprawdę, Eio, ten tekst jest napisany w takim idealnym rytmie/tonacji (chuj, nie wiem, jakie słowa użyć), że czyta się go tak jakby był zaklęciem, jakby hipnotyzował czytelnika, czy chuj wie co z nim robił, w każdym razie, wprawia mnie on w taki stan, nastrój, że czytam jak w mantrze i za nic nie chcę kończyć. Kurwa, Eio, naprawdę świetna robota, serio. Dałaś popis niezwykłego stylu, naprawdę nigdy nie przestanę się dziwić jaki Ty masz jebany talent.
    Wiesz, że CLD kocha motywy alterego, więc na pewno sama się domyślasz, jak wielki uśmiech na mojej mordzie wywołała taka tematyka. A gatunek? Yuri?
    Wolę yaoi. Zdecydowanie bardziej. Yuri tylko niektóre, muszą być naprawdę świetne. A to? Było genialne. Pochłonęło mnie całkowicie, powaliło na kolana bardziej niż niejedno yaoi.
    Naprawdę, Eio, jesteś genialna.
    Wspaniała miniaturka. Oby więcej takich~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czuję się tak mile połechtana...
      Naprawdę nie zdawałam sobie sprawy, że aż taki może mieć to wpływ na czytelnika. Mnie osobiście podoba się głównie początek, potem tak średnio. Tekst miał być prawdziwy w oddaniu chorej, aczkolwiek szczęśliwej po części miłości, bezsilności pod koniec z posmaczkiem szaleństwa o barwie krew, ale zaklęcie... Jakbym urok rzuciła? Nie wiem co mam powiedzieć... Naprawdę jaram się strasznie, że mi wyszło, bo zależało mi jak cholera

      Usuń
  2. Nie wiem, co mam ci powiedzieć. Jeśli mam być szczera, musiałabym chyba wprowadzić się w odpowiedni nastrój, żeby treść tego w ogóle do mnie dotarła, więc nie wiem, czy aby nie skrzywdzę cię swoją oceną. Bogactwo porównań, metafor i rozbudowane słownictwo dla mnie jest zachwycające, wręcz magiczne... Zawsze chciałam tak pisać, teraz mnie zazdrość zżera... Yuri słabo do mnie przemawia, więc patrzyłam dość sceptycznie na opis połączenia ciał między nimi, jednak poniekąd czuję, że zakończenie było trochę szczęśliwe, a trochę smutne... Nie grałam w grę, więc nie do końca to rozumiem, ale Alicja pewnie wróciła do swojego świata, gdzie jej chorej miłości, którą zdołała ocalić, już nie było... To piękne, ale i smutne. Nie powiem, czy się spodobało czy nie, bo raczej obojętnie do tego podeszłam, i bardziej niż sama treść przemówiły do mnie użyte sformułowania. Ale cóż, prości ludzie zwykle mają problem z wyczuciem głębi, więc... Weny, Eio-san~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie skrzywdziłaś mnie. Wręcz przeciwnie, jest mi strasznie miło, że zauważasz też „wygląd” tekstu. Zabawne, bo Ty zainteresowałaś się porównaniami, metaforami i bogatym słownictwem, na którego brak narzekam, a ja natomiast czuję wręcz rozrywający niedosyt pod tym względem.
      Znaczy... Z Alice i Hysteria to jest tak, że Hysteria jest jakby alterego Alice. Jest jej niebezpieczniejszą i bardziej szaloną wersją. W grze Hysteria jest tylko opcją którą można włączyć, gdy postać jest na wykończeniu sił podczas walki. Aczkolwiek mi się „Hysteria Mode” tak podoba, że nie byłam w stanie nie napisać czegokolwiek z nimi. A że lubię yuri... No to samo się nasuwa c:
      Oj tam prości, mi się cholernie potoba twoja twórczość i ja właśnie chciałabym pisać tak pozornie lekko

      Usuń
  3. W tym miejscu mam zamiar jebnąć komentarz życia. Ale najpierw muszę się wprowadzić w odpowiedni stan, przeczytać to jeszcze ze dwadzieścia razy i zjeść słoik nutelli.

    Więc do roboty!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OKEEEJ MESU PRZYBYŁA.
      Eio, szykuj się na najbardziej nieogarnięty, popierdolony komentarz na świecie.

      Więc tak... przyznam się, że jeszcze nie przeczytałam poprzednich postów... internety w telefonie trza oszczędzać.
      Ale jak tylko zobaczyłam te dwa słowa: Alice, Hysteria, a obok nazwę najpiękniejszej, najbardziej zajebistej gry ever, pomyślałam sobie "jebać limit internetów". I zaczęłam czytać. Na szybko, w środku miasta. Jednak kiedy przeczytałam, powiedziałam sobie "nie. Ja chcę to przeczytać przy mojej ulubionej piosence z Alice. Soundtrack ze świata Dollhouse." A jako iż Meseł nie ma internetów, to wpadła na genialny plan. Wróciła do domu i odpaliła Alice. Zmarnowała siedem godzin na granie, aby przejść końcówkę Dżapańskiego Świata, Cartbridge, Queensland i jeszcze Rutledge Asylum, a po drodze jeszcze powalczyć z bugami, kilka razy pobawić się w informatyka i pozmieniać kod gry, aby bugi naprawić i kilka razy poprzechodzic to samo. I w końcu doszła do upragnionego Dollhouse. I przeczytała.

      I tak... Nie wiem czy mam to opowiadanie kochać, czy nienawidzić. Z jednej strony lubię sobie czasem poczytać yuri, chociaż wolę yaoi. Z drugiej strony paring Alice x Hysteria jest zajebisty.

      No ale... oczywiście akurat, kiedy moja skurwysyńska wena - Chris, w końcu ruszyła dupe i miała pomysł na opowiadanie, to Eio wstawiła posta i Mesu chamsko olała Chrisa i poszła grać w Alice... Ale jebać to. Najwyżej nie będzie nowego posta!

      Dobra, czas przejśc do właściwej części komentarza. To było zajebiście piękne. Krótkie, ale takie powinno być. W każdym zdaniu wyczuwalam powiązania z grą. Cały tekst jest piękny, ale mam kilka ulubionych momentów.

      "W niekończącym się tangu zguby ciągnęła mnie przez perypetie mych szaleństw, pokazując jak pięknym jest świat zamknięty w szkalnej kulce, oblewany szkarłatem z wilgotnymi trzewiami zamiast płatków śniegu, spadających na pobladłe dachy domków dla lalek o oczach wtopionych w wytworne korale łamiące ich chude szyje." - wilgotne trzewia? Przed oczyma miałam jak co chwilę odpalalam Histerię uciekając przed Executionerem, a potem to wnętrze zamku... Dachy domków dla lalek... Dollhouse <3 piękny fragment...

      "Upadałam, a ona mnie podnosiła, gdy powoli więdły róże krzewu mego życia. " - wspaniale pokazałaś tutaj moment, kiedy można włączyć Histerię <3

      "Kraina Czarów jest nasza, prawda? Już nie mam Lalkarza, nie ma Czeronej Królowej pożerającej nasze dusze... Jest tylko małe mieszkanko na przedmieściach Londynu. Więc... Ciebie też już nie ma...

      Bo nie ma miłości bez szaleństwa..." - Histeria jest obrazem szaleństwa Alice, tą drugą Alice - z Krainy Czarów. Więc jesli nie ma szaleństwa, nie ma Histerii... grrr. Kocham ten fragment... taki pieknie napisany... Wymiękam.

      Te dzieci to najlepsza część gry! Razem z Rutledge Asylum!

      Eio, a mam pytanko. Odblokowalas moze dodatkowy pakiet DLC? Bo ja tak i popierdalałam sobie w nowej sukience z mięska (feels like Lady Gaga) i mogłam odpalić Histerię w każdej chwili. Fajnie pasowała do Queensland... Można też grać w pierwszą część gry...

      Dobra! Kocham tego fika...

      Usuń
    2. To Cię zaskocze, bo w grę nie grałam xd, no chwile u kumpeli może. Oglądałam jak pieprznięta siedem razy z 30 odcinków gameplay'a i zakochałam się po filmiku na wstęp. Nie mam komputera który by wytrzymał tetrisa, nie mówiąc o AMR ale wiki na pamięć znam. Kiedyś jak dorobię się pożądnego kompa to nie ma chuja i zamierzam popierdalać radosną Alice całymi dniami i nocami.
      Akurat Dollhouse nie lubię. Za to Queenland i Asylum to moje ulubione. No i Londonland (dobrze kojarzę? Ale wiesz, chodzi o ostatnią lokalizację po wepchnięciu naszego doktorka pod pociąg) Dollhouse mnie często zniesmacza, bo przypominam cobie dzieciństwo. Wszystkie moje lalki wygładały tak jak te z tej lokacji. Serio, nie umiałam się nimi normalnie bawić. Zmienianie im kończyn było zajebiste.
      Łiiii znalazłam kogoś kto równie mocno kocja tę grę!!!! Le podjarka c:

      Usuń
    3. No to mnie zaskoczyłaś. Serio. Bardzo polecam grę...

      I to, ze ja lamie na maxa nie ma nic do rzeczy xD

      Dollhouse jest trudny w chuj (mmimo iz gram od godziny). Mój ulubiony swiat pod względem rozgrywki do Hatters Domain, a pod wzgledem graficznym - Queensland (mięsko <3 ). Ale muzyczka nalepsza w Dollhouse. No i jeszcze Rutledge, ale to psychiatryk. A jako fanka schiz... samo się rozumie.

      Zmienianie kończyn? Pjona! Moje lalki wyglądały jak jakieś zmutowane cosie.

      Jeśli chodzi o tą ostatnią, to to był Londerland. Taki fajny klimacik tam jest <3

      Mam ambicję cosplayować Alice. Zwykłą (tą w niebieskiej sukience) już cosplayowałam, teraz zamierzam zakasać rękawy, spiąć poślady i zrobić cosplay Fleshmaiden. Czyli mięsna sukienka! Moja ulubiona! Alice wiki nie ma przede mną tajemnic!

      Usuń
    4. Jak mniam twoim mentorem przy robieniu kreacji Fleshmaiden jest Lady Gaga.
      Właśnie mnie muzyka przy lokacji jaką jest Dollhouse nie szczególnie się podoba. Lubię intro i outro. I... Ech... Mam całą ścieżkę dźwiękową ale nie pamiętam... No ale było jedno, wiem że przewodziły pianino i skrzypce (wiadomo czemu ulubiony).
      Grę to ja kocham już huhuhu i wciąż nie dane mi jest mieć jej dla siebie. Ten sprzęt...
      W Asylum wszystko prócz łysej Alice jest piękne. A w kaftaniku jej do twarzy c:

      Usuń
    5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  4. OmgfnfhnsdjnfjszscsJcgmhjmnk *^* Szatanie, kocham cię.
    Po prostu umarłam, zabiłaś mnie tym. Kurwa, Eio, odkąd koleżanka pokazała mi ten parring, próbowałam coś z nimi napisać i dupa, a ty zrobiłaś coś, czego ja nie potrafiłam przez trzy miesiące i wyszło ci brawurowo, wręcz nielegalnie dobrze. Biję pokłony, składam koronę, oddaje ci serce, bierz i rób z nim co zapragniesz.
    Nie sądziłam, że kiedykolwiek zobaczę coś z tej gry, z tym parowaniem, po polsku, a tu WOW. Jest i to jeszcze tak zajebiście napisane. Naprawdę, twój styl idealnie pasuje do klimatu gry. tak bardzo czuć tę obumarłą, gnijącą Krainę Czarów, obłąkaną Alicje, zmuszoną do patrzenia, jak jej raj coraz bardziej niszczeje. W tej miniaturce zawarłaś wszystko, co w grze najlepsze, magię, w niej ukazaną, przelałaś na "papier" i stworzyłaś kolejną, świetną planszę.
    "Upadałam, a ona mnie podnosiła, gdy powoli więdły róże krzewu mego życia. Jej krew mieszała się z moją, jej dzika żądza popędzała muzykę pozytywki zamkniętej w klatce z obolałych żeber. Łączyła nasze ciała w akcie walki o przeżycie.
    Nasze ciała, bliżej niżeli kiedykolwiek, biało-czerwona figura w spazmach szału i szaleństwa. Pozbawiona zmysłów, pozbawiona łańcuchów sumienia i strachu. Wszechpoteżna. Niepokonana. Jedyna." - to, to jest mistrzostwo. Idealnie opisana natura Hysteri, to, jak potrafi uratować Alicje nawet z najgorszej sytuacji. to jest po prostu perfekcyjne przedstawienie, tego, jak ważną częścią Alicji jest jej szaleństwo, pchające ją na skraj rozpaczy, jednocześnie nie pozwalając spaść w dół. Kocham, wielbię i wysławiam.
    "Kraina Czarów jest nasza, prawda? Już nie mam Lalkarza, nie ma Czeronej Królowej pożerającej nasze dusze... Jest tylko małe mieszkanko na przedmieściach Londynu. Więc... Ciebie też już nie ma... Bo nie ma miłości bez szaleństwa..." - zbyt dobijające, zbyt prawdziwe. Może jestem jakaś jebnięta, ale według mnie ten fragment świetnie ukazuje ból Alicji, jakby żałowała, że wróciła do normalności, że wróciła do siebie samej. Z jednej strony wybawienie, a z drugiej? Bez swojej nienormalności, nigdy nie będzie mogła dosięgnąć Hysteri. Smutne, ale naprawdę piękne.
    Moim zdaniem wyszło świetnie, niczego tu nie brakuje i mam nadzieję, że może kiedyś napiszesz coś jeszcze z tą Alicją.
    Weny, dużo weny na takie cuda *^*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę mogę twoje serduszko? I zrobić z nic co tylko chcę? Jesteś pewna? To je je sobie zamknę w słoiku formaliny i powieszę nad łóżkiem, dobrze?
      Naprawdę udało mi się "stworzyć nową planszę"? Aż tak mi to wyszło? Zaskakujące, bo dla mnie to miła być po prostu miniaturka, którą napisałam właśnie dlatego, że nigdzie nie mogłam znaleźć yuri z AMR, a Alice z Hysterią, to najlepszy paring yuri jaki znam.
      To ostatnie zdanie właśnie miało przedstawiać rozpacz Alice i tęsknotę za Hysterią, która została jedynie w jej pamięci.
      Czy się jeszcze pojawi... Może.

      Usuń
    2. Pewnie, bierz je, nie mam nic przeciwko. Słoik to nie taki straszny pomysł.
      tak, moim zdaniem, wyszło Ci na tyle dobrze, że nie czuję wyrzutów sumienia, przyrównując tekst do nowej planszy(przynajmniej pod względem klimatycznym). Czytając to, poczułam się niemal tak zajebiście, jak w czasie rozgrywek, więc w moim odczuciu jest to w stu procentach udany tekst. Co do paringu - faktycznie, ciężko coś z nimi znaleźć, nawet po angielsku. A co dopiero ze znalezieniem czegoś dobrego... Widziałam może trzy/cztery oneshoty i żaden nie był ani trochę podobny do gry... Bardziej w stylu tradycyjnej Alicji, co przecież zupełnie nie łączy się z Hysterią >.<

      Usuń
  5. No nie, nie, nie grałam w Alice, ale zagram xD Widziałam kiedyś gameplay'a od Cry'a (btw, kocham go xD), ale tylko pierwszą część, więc... serio nie dużo xD Myślę jednak, że sobie ogarnę tę grę. Generalnie shot ciekawy, choć no nie mogę powiedzieć o nim zbyt dużo xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Nigdy w grę nie grałam, planuję się za nią wziąć od bardzo dawna.
    Znając mnie, nie sięgnę po nią nigdy, bo zabraknie mi czasu lub zapomnę ;_;
    Opowiadanie świetne. Bardzo podoba mi się klimat, opisy, słowa i emocje, które rtu zawarłaś.
    Dla mnie cudo *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi. Sama zresztą lubię tego shota. Może to przez schizowy parking i samą grę.

      Usuń