Płatki kwiatów wirują w swym chaotycznym, uwodzącym
tańcu. Ocierają się o siebie, erotycznymi gestami, mieszają swe osobiste,
intymne wonie, ukryte gdzieś pod warstwą dobrze znanego zapachu wiśni.
- Ale się ładnie wreszcie zrobiło. Nie dziw, że wolisz
uczyć się na dworze.
Odgarniam włosy z oczu, wygodniej opieram się o
chropowatą powierzchnię pnia drzewa. Falowana powierzchnia wbija się w moje
plecy.
- Nie warto marnować dobrej pogody – odpowiadam
bezbarwnie, podkreślając ołówkiem ważną informację w książce. Grafit
nieprzyjemnie ślizga się po błyszczącej kartce, niczym nóżki marnej, słabej
muszki ślizgają się po ostrzu noża, którym właśnie litościwie podcięto gardło
konającemu z głodu i przemęczenia jeleniowi.
- To może się przejdziemy?
- Gdzie i po co? – mruczę pod nosem w nędznej próbie
skupienia się na nauce.
- Możemy iść do parku niedaleko – zamyka mi książkę przed
nosem – Bo jak powiedziałeś, nie warto marnować dobrej pogody.
- Od jakiegoś czasu dziwnie się w stosunku do mnie
zachowujesz, Nijimura-senpai - wertuję go jak książkę, szukam wzrokiem
pożądanych odpowiedzi, które bezczelnie mi
umykają, gdy tylko lekko musnę je spojrzeniem.
- Skądże – odpowiada lekkim tonem, który tak bardzo do
niego nie pasuje. Niepokojące – Idziemy?
Wzdycham, wiedząc, że nie odpuści tak prędko. Powolnym,
niechętnym ruchem wsuwam podręcznik do torby, ołówek wsuwam za ucho. Idę za
nim, wpatrując się w ptaki krążące po jasnym nieboskłonie, dziś wyjątkowo
spokojne i ciche, niepokojące tym milczeniem, jakby wyczekujące kogoś lub
czegoś. Niezależnie od gatunku czy upierzenia wszystkie piękne. Wyniosłe,
wolne, szczęśliwe. Nie spętane ciężkimi łańcuchami cudzej woli, jak ludzie.
Piękne istoty, rozkładające swe skrzydła by lecieć ku wieczności, nie
przerywające walki nawet, gdy złote ostrza przejdą na wylot przez pióra, gdy na
bezlitosne dłonie spadają krople krwi z pustych szpar, w których znajdowały się
te majestatyczne symbole wolności.
Czasem, gdy zegar bezczelnie ze mnie kpi, a jego śmiech
odbija się tykaniem po pustym pokoju mojej duszy, chcę rozłożyć gorejące
zmierzchem skrzydła i wzlecieć ponad granicę rzeczywistości. Gdzieś daleko.
Gdzie uwolnię się od czyichkolwiek wymagań, gdzie nikt niczego nie będzie
ode mnie chciał. Samowystarczalny, naprawdę wolny i uspokojony.
- Zamyśliłeś się.
- Wybacz, mówiłeś coś?
- Nie.
Surowe, niezręczne milczenie jest mi lodową bryłą w
żołądku, mrożącą również wszystko wokół. Nieprzyjemny chłód jest nieznośny,
sprawia, że mdli mnie.
Czemu on w ogóle mnie ciągnie ze sobą?
Drzewa, damy niewzruszone o misternych zielonych
fryzurach i smukłych figurach, stoją wśród traw, jak zatrzymane w bezruchu
panny na balu. Obserwują nas. Podążają swym czujnym wzrokiem krok w krok za
nami.
Czekają na coś? Na co? Jakie sceny chcą ujrzeć, by być
spełnione?
Ciepły wiatr porusza liśćmi, ich nerwowe drgania tworzą
muzykę. Delikatną, miłą, naturalną, niezmienną od tysięcy lat, wciąż
powracającą z każdym oddechem Ziemi.
Milczymy dalej. To irytujące.
- Czy chciałeś mi coś powiedzieć? - pytam wreszcie zerkając
na jego niezmienne oblicze.
- Nic szczególnego.
Uśmiecham się pod nosem na jego kłamstwo. Zaskakujące, że
kłamstwo lekko i tanecznie opuszczające jego usta wywołuje, że moje
wyimaginowane skrzydła rozkładają się, gotowe by poderwać resztę ciała do lotu,
by dać mi to uzależniające uczucie euforii.
Wiem jakie słowa opuszczą jego usta, wiem co będą
oznaczać, mimo iż mogłoby się wydawać, że to mi obce.
Kiedy odważysz się otworzyć swe serce, by uwolnić się z
kajdan dumy, aby wybić w czysty nieboskłon, rozszarpany na dwie połowy przez
tęczę iskrzącą się między chmurami nad tym głośnym i brudnym miastem, w którym
spojrzenia innych kneblują nam spragnione siebie usta?
Łaaa... moje pierwsze nijiaka... najprawdopodobniej ostatnie. Mam wrażenie, że coś mi poszło nie tak, najpewniej spieprzyłam na pełnej linii Asasza, nie umiem pisać braciszkiem o Nijim nie wspomnę.
To jeszcze Was poinformuję, że juto dostanie znowu dogsy.
Czy Ty podczas ferii masz zamiar codziennie wrzucać posty? *robi wielkie oczy* Jak dla mnie - świetnie, tylko boję się co będzie, jak wyjadę do Egiptu. Nadrabiać potem to wszystko.... no, ale w sumie jak nadrabiałam większość Twojego bloga, więc może dam sobie radę xd
OdpowiedzUsuńA co do tej miniaturki. Kurwa, Eio, pisz Ty mi więcej miniaturek. Nie wiem skąd to się bierze, ale one Ci wychodzą genialnie po prostu. Serio, nie masz problemu z zawarciem w kilkuset słowach wszystkiego, co potrzebne. Mów do mnie jeszcze, chciałabym kiedyś napisać jakąś miniaturkę. Wiesz, że Len na początku był miniaturką? Tak potem mi się wydłużył na te dwa tysiące ileś słów.... bosz, ja naprawdę nie potrafię być konkretna. Teraz pracuję nad zamówionym one-shotem, który one-shotem na pewno nie będzie, to wiem, już teraz, bo sam wstęp zajął mi ponad tysiąc słów (czytaj: wstęp, czyli to coś co normalnie zajmuje ze dwa, ze trzy akapity. Także no ... zazdro, że umiesz zmieścić w kilkuset słowach to co potrzebne i to co piękne).
No bo ten shot właśnie taki jest, Eio, jest niezwykle, cholernie piękny. Akasz "ten właściwy" sprzed przemiany jest moją wielką miłością. Owszem, uwielbiam pana psychopatę i sadystę, zakochałam się w tych jego heterochromicznych oczach, ale wiesz, dla mnie jednak zawsze nieosiągalnym ideałem pozostanie Akaś czerwonooki, ten który ma w sobie to najpiękniejsze piękno z możliwych (kurwa, najpiękniejsze piękno, jestem pojebana, co ja wgl piszę, maślane masło o smaku masłowo-masłowego masła nurzanego w maśle, no siema).
A co do oddanie jego charakteru, to powiem Ci, że jak na osobę, która nie czytała mangi, wyszło Ci to naprawdę świetnie. I tu mam na myśli postrzeganie Nijsia przez Akasia. Jest idealne moim zdaniem, serio. Jego myśli są dokładnie takie, jakie moim zdaniem powinny być myśli tego "właściwego" Akasia. Także no pokłon w Twoją stronę, że zrobiłaś to tak dobrze, nie znając tak naprawdę wizerunku Akasza sprzed przemiany.
Jedno mi tylko nie pasuje - nie wyobrażam sobie Akasza, który założyłby ołówek za ucho. Kompletnie tego nie widzę. Ale to taki szczególik, po prostu takie moje odczucie, nie zwracaj na nie uwagi.
Heh, no i są te moje erotyczne płatki wiśni. Szczerze powiedziawszy, kiedy wczoraj mi o tym wspomniałaś, to nie miałam kompletnie pojęcia, jak Ty masz to zamiar przedstawić, żeby to brzmiało dziwnie i patetycznie - przyznam szczerze nie sądziłam, że erotyczne płatki mogą w jakikolwiek sposób nie zabrzmieć patetycznie. No, ale Tobie udało się dokonać niemożliwego, bo cały ten fragment: "Płatki kwiatów wirują w swym chaotycznym, uwodzącym tańcu. Ocierają się o siebie, erotycznymi gestami, mieszają swe osobiste, intymne wonie, ukryte gdzieś pod warstwą dobrze znanego zapachu wiśni." - moim zdaniem, brzmi cholernie naturalnie Zero patetyzmu, zero jakiegokolwiek wymuszenia. To po prostu opis tańcza płatków wiśni opadających z drzew skupiający się na jednym konkretnym, tym co przywodzą na myśl w danej chwili, w zależności od tego co obserwator myśli, jakie towarzyszą mu uczucia. Naprawdę świetnie Ci to wszyło *kłania się* Dokonałaś niemożliwego. Gratulacje, naprawdę wielkie gratulacje.
Bosz, tu jest zero seksu, zero gestów, kurwa.... zero normalnej Ciebie (bosz, jak to dziwnie brzmi, ale wiesz, o co mi chodzi, nie?), a ta miniaturka podoba mi się znacznie bardziej niż te wszystkie z seksem. Lel, ona jest na dobrej drodze do przebicia "Dobrego" (shota z mną i Kaitusiem nic nie przebije raczej, ale no dziwisz mi się? xd). Serio, już Ci to mówiłam, ale powiem jeszcze raz - bardzo podziwiam umiejętność nie pisania seksem. Ja serio nie umiem nie wplatać go do shotów (kiedyś mi się to uda, poczekaj tylko... ta, wiem, nie wierzysz, spoko, ja też nie wierzę). W każdym razie tutaj mamy zero seksóf, pocałunków i wgl tego typu rzeczy, a miniaturka tak mnie oczarowała, że sobie nie wyobrażasz no. Może to kwestia Akasza, którego kocham, może kwestia tego, że nie zrobiłaś z nich pary, a pokazałaś dumę, która oboje ich od siebie odcina i to, że pomiędzy drzewami wiatr niesie ze sobą ich niewypowiedziane uczucia. Ten ostatni fragment: "Kiedy odważysz się otworzyć swe serce, by uwolnić się z kajdan dumy, aby wybić w czysty nieboskłon, rozszarpany na dwie połowy przez tęczę iskrzącą się między chmurami nad tym głośnym i brudnym miastem, w którym spojrzenia innych kneblują nam spragnione siebie usta?" opisuje najlepiej całość tej miniaturki jest wprost idealną klamrą kompozycyjną, ogólnie jest przegenialny. To pytanie bez odpowiedzi, te myśli, te emocje. Kurwa, przekroczyłam swój limit myślenia na dzisiaj, mózg wybuchł i poszedł się jebać w kącie z bliżej nieokreślonym tworem, czyli moim wenem, który wciąż mnie olewa. Także no.... a chciałam to jakoś ładnie i sensownie zakończyć i kurwa nie wiem teraz jak. Wybaczysz? (boże, ten komentarz znowu jest dłuższy od komentowanego tekstu, jestem serio jakaś niedorobiona, to się powinno leczyć chyba – wymyśliłam nową chorobę – brak samokontroli. Fuck yeah, dajcie mi Nobla).
UsuńPiękne, piękne i jeszcze raz piękne. Czekam na więcej. Niech Cię wena nie opuszcza, bo jej nie wybaczę jeśli Ci to zrobi!
Cudowne NijiAka i nie zgadzam się, żeby było jedynym. Chcę więcej tego. Zdecydowanie. To nie prośba, to żądanie (pamiętaj kto Ci pisze krwawą sieczkę z Aho).
~Bardzo zachwycona, Ja.
Ten dobór słów mnie zabija - jest naprawdę niesamowity, zachwycałam się każdym zdaniem, już nie mówiąc o porównaniach, które idealnie spełniają swoją rolę. Ogólnie podziwiam styl.
OdpowiedzUsuńZ początku się obawiałam tej pierwszoosobówki, ale muszę powiedzieć, że naprawdę dobrze ci wyszedł ten Akasz.
Wybacz beznadziejnie krótki komentarz, zawsze miałam z tym problemy :<
Ja tu będę jeszcze krążyć i czytać rzeczy, aczkolwiek z tego co tu widzę znam tylko KnB, choć nieznajomość fabuły nie zawsze przeszkadza mi w czytaniu shotów. W sumie już parę tutaj przeczytałam, ale nie wiem, czy będę miała siłę dzisiaj skomentować. Najwyżej wrócę to zrobić jutro C:
Dzień dobry c: Trzymam za słowo aczkolwiek palę buraka (jejuniu... Pochwała za Akasza...)
Usuń