niedziela, 18 stycznia 2015
Czerń i Biel
Układający się mistyczne wzory czarny jedwab. Rozlany na bieli, niewinnie przecinający czystość swym hebanowym blaskiem. Czarna zorza padająca na zimny śnieg w postaci twoich włosów na mojej skórze.
Moja przeciwności... Moja obsesjo...
Skryty w oślepiającym słońcu Czarny Książę, dzierżący miecz skąpany w intensywnym szkarłacie mojego ciała. Piękny władco mojej małej duszyczki.
Twoje zęby wybijają się w cienką powłokę, pod białą narzutę mojej skóry. Ciemnoczerwone krople spływają w twoje wargi, umykają sprzed nich i zsuwają się niewinnie po moim udzie. Lubisz mnie gryźć.... Lubisz mnie kosztować, jak koneser kosztuje wina, podanego w lśniącym z czystości kielichu, ułożonego na białej pościeli w erotycznej pozie na granicy przyjemności i bólu. Aż tak cię to podnieca?
Syczę z dezaprobatą w marnej próbie chcąc umknąć od twoich ostrych kłów.
Mruczysz moje imię oblizując nektar mojego życia z swoich pobladłych warg. Bladych jak u umierającego....
Ale czy nie umierasz przypadkiem? Czy nie konasz, obejmując mnie? Twoje serce powolutku traci swą pieśń, upadasz, by powstać na nowo. Z każdym moim oddechem umierasz i rodzisz się w jakimś małym kawałku. Z każdym uderzeniem mojego serca tworzysz się na nowo z pogorzeliska, wstajesz niczym feniks o piórach w kolorze atramentu błyszczącego na pergaminie.
Szarpię się w nieznośnym oczekiwaniu, pojękując z bólu jaki dają mi dłonie zespolone z drewnem łóżka, krwią i sztyletem, który tak łatwo przez nie się przedarł. Wiercę niespokojnie, sapię.
- Nie sądziłem, że stanie ci tak szybko... - gładzisz, pieścisz mnie, pobudzasz jeszcze bardziej i przestajesz, nie pozwalając mi osiągnąć słodkiego spełnienia przed tobą.
- Gnoju... - warczę pod nosem. Skąd ten rozkoszny pierwiastek sadyzmu u ciebie? Jest taki uroczy, jak u dziecka które z ciekawości odrywa skrzydełka biedronkom.
Śmiejesz się - Wiesz... Masz ciało masochistycznej dziwki - szarpiesz mnie za włosy, przyciągasz ku sobie.
Nasza spragnione usta ocierają się o siebie, jak nasze drżące z niemal bolesnej przyjemności biodra.
- Kiedyś taki nie byłem... Zniszczyłeś mnie, Magato... - szepczę, bo głos mój za niepewny jest bym mógł wydobyć z siebie dźwięki głośniejsze i melodyjniejsze.
Oblizujesz moją wargę, dokładnie przyjeżdżasz po delikatnej, zaróżowionej tkance. Mruczę zachęcony, chcę więcej. Unoszę głowę, przeciwstawiając się twojemu władczemu uściskowi, chwytam się twych ust, chłonę ich smak ich miękkość. Nie pozwalam ci się w pełni zdominować. Wdzieram się głęboko, prawie do gardła, dokładnie cię penetruję.
Twoja dłoń zjeżdża po moim tułowiu, zatrzymujesz ją w miejscu największego napięcia. Zakończysz? Intensywniej się o mnie ocierasz, czule pieścisz palcami nasze palące podniecenia. Jęczę. Próbuje zacisnąć dłonie w pięści, boli, więcej krwi wypływa z ran, jeszcze bardziej mnie to podnieca.
Nasze języki łączą się w chaotycznym tańcu rozkoszy, łączy nas jedna zniewalająca przyjemność. Zespoleni nicią istnienia, suniemy się przez odległe krainy władanie przez słodki grzech. Ty - Książę w Czerni, istota stojąca w świetlistym kręgu, ja - dziki pies, chowający się w cieniu lasu, chowający swą biel pod płaszczem pozorów. Pogrążeni w wiecznej bitwie zmysłów, szaleni kochankowie, żerujący na sobie nawzajem. Uzależnieni od siebie.
Przeciwni i wrodzy. Zakochani i spragnieni. Jedyni i prawdziwi.
Bo tacy jesteśmy, czyż nie? Biel i czerń, przeciwieństwa. Ale czy nie wyglądają najpiękniej razem?
Zaskakujące, że coś napisane tak na spontanie mi, jako autorce, bardzo się podoba. Rzadko kiedy po prostu siadam i piszę bez żadnego kurwienia, czy rzucania telefonem.
Jutro, albo coś koło tego pojawi się jeszcze jedna miniaturka, jednak z KuroBasu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Agrh... nienawidzę tego momentu gdy twoje notki się kończą! Zawsze czuję jakąś taką mentalną pustkę... bo ja bym chciała jeszcze....
OdpowiedzUsuńTo jest za dobre by kończyć to czytać T^T Zawsze sobie znajduję najcudowniejsze porównanie w całej notce (wiesz kurz, trawiaste kręgosłupy itp.) to tym razem to zdecydowanie jest "feniks o piórach w kolorze atramentu" *o* nie wiem czemu, ale strasznie mi się podoba ta wizja...
Stwierdzam, że musisz częściej pisać "na spontana"bo wychodzi cudnie <3 te porównania, te metafory ta czerń i biel <3
Widzę ostatnio polubiłeś Magato x Heine... fajnie fajnie... tylko kogo ma sobie znaleźć biedny Badou? XD Papierosa?
Weny~!
z tym feniksem to mi osiem osób pomagało, bo nie mogłam porównania znaleźć, nic co czarne nie wydawało mi się tak piękne, żeby pasowało do feniksa, a jedyne co miałam, to asfalt... troche by nie pasowało.
UsuńPisanie na spontanie robi mi chyba na dobre, bo nienawiść też pisałam na takim luzie, w podobnych warunkach.
Tak, Badou skończy z papierosem, bo jak na razie Heine rucha się z Magato. Ale nie bój boja, ja już mam z nimi iście zimowe porównanie, które może mi służyć za motyw przewodni do czegoś nowego.
Dzięki, wena się przyda
Asfaltowy feniks na pewno by nie poleciał XDDD Poza tym można by skojarzyć wtedy Magato z murzynem... a tego nie chcemy XP
UsuńO.. no to ja z niecierpliwością czekam na realizację zimowego pomysłu ^^
To w takim razie życzę ci jej(weny) jak najwięcej~!
I teraz mam dylemat.
OdpowiedzUsuńNienawidzić cię czy kochać?
No bo serio, ej. Piszesz zbyt zajebiście. Te wszystkie opisy, porównania, uczucia, no hej, no! Czy to na pewno normalne, aby mieć aż taki talent do pisania? CUKIER CUKIER MIÓD I MASŁO.
Feniksy są zajebiste. Zwłaszcza TENCZOFE. I jednorożce też...
Ale do tego one szhota jakoś junikorn mi nie chuja nie pasuje. Chyba, że taki Magato popierdalający na takim Heinekornie z białą skórą i tenczofom grzywą. Seksiak.
Czekaj kurwa co?
Ja pierdole, zaćpałam się chlorem na basenie, wybaczcie.
Tyłaczki przeczytane, juz całkiem dawno. Jednak kiedy chciałam dodać komentarz ( takie zajebiste wypracowanko) to musiałam niestety odłożyć telefon, bo nauczycielka szła... ( polski + ostatnia ławka + telefon = gej porno
I strona się odświeżyła, a mój komentarz poszedł w pizdu, uprawiać dzikie orgie z innymi komentarzami, które się nie dodały.
Ale generalnie Tułaczki były zajebiste. Jak zwykle.
Idę dalej chlać herbatkę w kolorze czerwonego wina i żreć biszkopty z mlekiem. I pisać idę.
Weny, Eio. Duuuużo weny.
*Tyłaczki, rly? Mesu, ogar...
UsuńTyłaczki... znam to bardzo dobrze, ale zdarzało mi się pisać już tyłeczki.
UsuńJednorożce... Tencza... czuję się jakaś brzydko wykorzystana... wybacz.
Dzięki za słowa uznania, mile mnie połechtałaś
Z jakiegoś niezrozumiałego dla mnie powodu, musiałam przeczytać tę miniaturkę aż dwa razy. Serio, za pierwszym nie dotarło do mnie nic, poza jednym "jakim zajebistym stylem jest to napisane".
OdpowiedzUsuńDopiero kiedy przeczytałam drugi raz dotarł do mnie w pełni sens tego wszystkiego. Może ja jeszcze wciąż nie odpoczęłam po kursach? A może to wina dzisiejszej biolki? Kto wie.... W każdym razie efekt jest jeden niezmienny.
Wiesz, miałaś rację. Ta miniaturką to naprawdę taka zasłona zbudowana z metafor i porównań. Czytając nie wiedziałam, czy powinnam się zachwycać, czy płakać nad tym, że wpadasz na takie zwroty, jaki mnie nie przychodzą do głowy, choćbym bardzo tego chciała. To jest, aż dziwne no... Jednocześnie kocham Ciebie i Twój talent, a jednocześnie jestem tak cholernie zazdrosna, tak bardzo mam ochotę znaleźć Cię i zamordować, żeby zmniejszyć sobie konkurencję w blogosferze. Jestem suką, wiem. Gomen. Ale no weź się postaw na moim miejscu - zaczynasz coś pisać, myślisz sobie "o, nie jest złe, całkiem fajnie wyszło nawet", a potem wchodzisz na bloga, żeby przeczytać posta od takiej Eio i nagle wszystko chuj strzela, bo tylko siedzisz i gapisz się w ekran, myśląc jak chujowe jest to co właśnie napisałeś, przy tym co masz przed oczami. No kurwa, no....
Nie no dobra, z tym uśmiercaniem Ciebie to żartowałam, ale serio, ja jestem zawsze tak zazdrosna, kiedy tu wchodzę. No kurwa, no....
Teraz w pełni rozumiem znaczenie zdania "kochać, jednocześnie nienawidząc". Serio, to okropne uczucie, rozrywa klatkę piersiową na pół, wiesz? Czuję się wtedy taka pusta, pożarta przez Twój tekst, a jednocześnie tak dziwnie pełna, wypełniona tymi wszystkimi słowami i barwami.... Ty chyba naprawdę nigdy nie przestaniesz mnie zadziwiać.
I doskonale rozumiem, dlaczego ta miniaturka tak bardzo Ci się podoba. Jest pełna takiego masochizmu połączonego z sadyzmem, wirującymi w powietrzu uczuciami określonymi przez tak barwne i niezwykle pasujące, przyprószone czarnym brokatem słowa..... Kurwa, Eio, to jest naprawdę przepiękne. Że Ty umiesz tak pisać.... *znowu zastanawia się, co będzie za kilka lat* ... *idzie do kąta, pociąć się marchewką*
Wiesz, cały tekst jest naprawdę niezwykły, ale jakimś cudem udało mi się znaleźć takie jeden fragment, który autentycznie wrył mnie w podłogę. Mówię "wrył", bo cały tekst mnie na kolana powalił (serio rzuciłaś mnie na podłogę jak jakiś wyjątkowo despotyczny seme xd), ale ten fragment sprawił, że moje kolanka autentycznie w tę podłogę wrosły, jak jakieś pieprzone nasionko wyciągające korzenie, czy coś.
"Zespoleni nicią istnienia, suniemy się przez odległe krainy władanie przez słodki grzech. Ty - Książę w Czerni, istota stojąca w świetlistym kręgu, ja - dziki pies, chowający się w cieniu lasu, chowający swą biel pod płaszczem pozorów. Pogrążeni w wiecznej bitwie zmysłów, szaleni kochankowie, żerujący na sobie nawzajem. Uzależnieni od siebie."
Wiem z czego to wynika - ta moja niezwykła sympatia dla tego jednego fragmentu. Może to zauważyłaś u mnie, bo często używam tego typu porównań, może nie, ale ja bardzo lubię opisywanie relacji pomiędzy dwoma postaciami właśnie w taki sposób - jesteśmy czymś, połączenie czymś, suniemy gdzieś... itd. Wiesz, o co mi chodzi? Pewnie, że wiesz, w końcu to jesteś Ty (hahaha, powiedziałam to samo co Aho w najnowszym Requiem do Tetsu, no naprawdę.. xd). Dla mnie taki opis uczuć, relacji pomiędzy dwoma postaciami jest niezwykle magiczny, dokładny, szczery i nieprzesadzony. Można wyczuć w tym taką gamę uczuć skrytych w cieniu pięknych określeń, ze dla mnie - osoby, która uwielbia czytać pomiędzy wersami, jest to niemalże bajka, taki mój mały, literacki azyl, jedyna utopia. Pewnie zastanawiasz się teraz "o czym ona do chuja pierdoli". No tak, ja mam problem z konkretnym wyrażeniem myśli, na pewno to zauważyłaś, gdybym nie miała takiego problemu, to moje komentarze wyglądałby krótko i zwięźle, a nie tak jak ten - bez żadnych konkretów, z ciągłymi dygresjami i innym chuj wie czym. Ah, gomen, ale ja serio, nie umiem inaczej. W każdym razie chciałam powiedzieć, że zakochałam się w tym przytoczonym fragmencie, jest naprawdę piękny, magiczny, kocham go bardzo. Jak dla mnie jest on idealnym zwieńczeniem tej miniaturki, tej niezwykłej melodii granej przez uczucia i ciała Magato i Heine. To naprawdę przepiękne.
UsuńUrzekłaś mnie tą miniaturką Eio, urzekłaś całkowicie. Obyś miała więcej weny na takie teksty jak ten.
Ty mi mówisz o zazdrości? Nawet nie wiesz jak ja się czuję, gdy czytam to co spod Twojego pióra wychodzi... W sumie to nawet ciekawe uczucie. Irytujące, ale jednak ciekawe.
UsuńI nie tnij się marchewką. Nie ma powodu, nie doceniasz sama siebie.
Ah... cieszę się niemożliwie, że cię urzekłam.
Łooooooooooooooooooooooooooo *zachwycona max*
OdpowiedzUsuńO kurde, nie wiem o kim pisałaś ale co tam, podobało mi się mega, normalnie wstałam z wrażenia. Jak porównuję Twoje wcześniejsze opowiadanka, a te nowsze, to się rozwinęłaś bardzo:) Super robota. Tutaj naprawdę jest klasa, ja spijałam słowa. Sama nie mam cierpliwości, żeby tak ładnie kreować zdania, więc biję brawo^^ Super, że piszesz i się w takim kierunku rozwijasz:)