piątek, 2 stycznia 2015

Moja Kraina na Skraju Normalności

Dla CLD.
Są zlecenia, których nie da się nie wypełnić, tym bardziej jak można czerpać z tego nie małą frajdę.




paring - CLD x Kaito




Każdy ucieka przed brudną, gnijącą rzeczywistością.
Każdy ma swój ogród pełen snów o lepszym jutrze i zamyka za sobą furtkę, zatapiając się w ciernistych krzewach nadziei. Bo czemu nie? Czemu nie przenosić się do wyimaginowanej krainy bez żalu, bólu i obowiązków, tylko naszej?

Każda z krain jest inna. Każdy malutki świat otwiera klucz, ukryty gdzieś między sercem, a rozumem, gdzieś między uczuciami i pragnieniami niematerialnych przyjemności, a skupiskiem fizycznych żądzy.
Są krainy zupełnie puste, będące bezbrzeżnym oceanem błogości i spokoju, niosące ukojenie zapracowanym i kąsanych do krwi przez nerwy. Istnieją też takie, gdzie jest głośno i tłoczno, gdzie nie sposób być samotnie, te podnoszą na duchu odrzuconych przez świat.

Jaki jest mój świat? Jest bardzo przewidywalny i powszechny. Zrodzony z sprośnych fantazji, ciekawości i chęci zmiany. To świat pozbawiony przyjaciół, rodziny, to słodka tajemnica rozkoszy. Na ten świat składają się tylko dwie istoty.
Ja i on.

Kiedyś abstrakcją dla mnie było, by taka kraina powstała ze mnie. A dziś to moje uzależnienie. Nałogowo tu przychodzę. Spaceruję po mrocznych korytarzach, kamienne posadzki są zaskakująco ciepłe i miękkie. Jakbym chodził po zdartej z niewolnika płachcie skóry. To takie obrzydliwe i przyjemne zarazem. Na moją twarz padają spojrzenia płomieni z świeczników, są karcące i pełne pogardy dla tego co robię. Zaskakujące, że nawet liche ogniste stworzonka, tancerze nabite, niczym zatęchłe zwłoki na pale przy fosie, na knoty białych, zlanych woskiem świec, są obrzydzone moimi czynami.
Ale mnie to nie rusza. Idę, wędrowiec i pan swego małego świata, przepełniony dziką żądzą i pragnieniem na spotkanie z obiektem swej małej obsesji.

Czemu lochy?
A czemu nie? Każdego kręcą inne klimaty.

Słyszałem piękne słowa o wyznaczaniu własnych ścieżek, osobiście podpisuję się pod nimi i chwalę odwagę i pewność siebie. Jednakże, niczym pies na smyczy podążam po wyznaczonym kwiecistym szlaku. Stokrotki, maki, chabry, bratki, wszędzie do zielsko. Porasta ściany, sufity i podłogi. Rośnie na wyimaginowanym skórzastym podłożu, pobiera płyny życiowe z konającej powłoki ciała, pozbawia je ciepła i miękkości, po jakiej dane mi było kroczyć.
Mali, śliczni intruzi. Prowadzą mnie, ciche bestyjki, złodzieje i powolni mordercy, prosto w chudziutkie ramiona potwora o trzech twarzach. Prosto w palący oddech hydry. A ja się nie sprzeciwiam. Pozwalam objąć stopy i ciągnąć się do sali o intensywnym zapachu przyjemności i spełnienia. Czyżby to kwiaty wydzielały zapach mający pobudzić mnie i odebrać część zmysłów?
Idę po ścieżce z fiołków ku kwiecistemu łożu, gdzie przykryta kołderką z mchów i malutkich, delikatnych pasożytów, śpi postać o spokojnym oddechu. Niczym nimfa z lasu, policzek wtula w florę i wdycha jej tlen, niewinnie oddaje się naturze, chce niknąć w jej blasku, a sam lśni niczym oblicze samego Boga.
Podchodzę. Krok, jeszcze jeden i następny. Lekko posuwam się w przód ku olśniewającemu stworzeniu. Mój oddech wyrywa się z lejcy ust, galopuje w gęstym powietrzu i przysiada na bladej skórze. Dłoń kurczowo ściskająca miecz porusza się, drga, chce się zbudzić. Druga idzie za jej przykładem. Zmęczone nogi poruszają się niespokojnie. Zmysłowe mruknięcie. Powieki ciężko się uchylają, mosiężne wrota. Dwubarwne tęczówki drgają zrzucając z siebie mgiełkę otumanienia. Niewidzącym wzrokiem patrzy na mnie, jego pełne mroczne usta poruszają się, nic nie mówi.
Wyciągam bezwstydną dłoń. Zatapiam palce w czarnych kosmykach. Są szorstkie jak zwykle.

Słodkawa woń niknie. Odór gnijącego mięsa wypełnia salę. Jest tak intensywny, że zrzuca na mój umysł kurtynę. Niedobrze mi...
Czemu butwiejące rośliny wydzielają zapach trupa? Czemu po cuchnącym dywanie brązu pełzają tłuste, bielące się larwy? Czym są dzieci samej Matki Natury, że zamiast podążać zaprogramowanym w ich istnieniu szlakiem, zbaczają z niego i zachowują się jak istoty z krwi i kości?
Ten gnijący dywan zmienia konsystencję i barwę. Inny zapach zwodzi moje zmysły. Wszystko pływa w czerwonym morzu, unosi się na widmie cierpienia i opada, gdy płyn utraconego życia unosi się w czerwoną mgłę i osiada wilgocią na powierzchniach brudnego lochu.
Czarnowłosa istota mierzy mnie obojętnym spojrzeniem, usta wykrzywia w dobrze znanym grymasie niezadowolenia.
- Czego chcesz? - zimny i opanowany głos delikatnie, jak dmuchawiec huśtający się na wietrze, muska moje uszy.
Milczę. Czy nie umiem mówić?
Nie... Ja po prostu nie chcę mówić. Bo co miałbym mu odpowiedzieć? Że jestem zboczonym zjebem i przybyłem do niego, niczym do dziwki po chwile przyjemności?

Wzdycha.
- Nie mam chuja na usługach - oblizuje nadgarstek z zbłąkanej kropelki czerwieni - I nie jestem dziwką. Nie jestem AŻ TAKĄ dziwką.

Demon o trzech twarzach. W czyją patrzę teraz?
W oczy wojownika otoczonego królewską aurą?
W oblicze prostytutki i seksoholika?
Czy może w skórzaną maskę będącą przeplatającymi się osobowościami, imitację tych oczu i tych ust, tych bladych polików i wypieków irytacji.
Czemu ta skomplikowana i niestabilna istota tak mnie interesuje? Czyżby było ze mną coś nie tak?

Zeskakuje ze stołu. Włosy opadają mu całunem na plecy. Jego kręgosłup wije się niczym wąż pod bladą i cienką narzutą z nietrwałej tkanki skórnej. Długie palce bawią się warkoczykiem po boku głowy.
Co w tej nieczystej istocie takiego niesamowitego?

- Heeej - mruczy. Patrzy na mnie z wiadomym żądaniem - Chyba nie zmarnujemy świeżo naoliwionych zawiasów?

Witaj, Samuelu...

Nie czekam na zaproszenie, pokornie wypełniam jego wolę, kładę się na drewnianym stole. Szarpie moje ręce. Zakuwa mnie w dyby, swymi nieczystymi palcami bruka ostrze katany unieruchamiając nim łańcuchy, bym nie uwolnił dłoni.

Z kim rozmawiam?

Dziwka. Kiedy zapragnę seksu zawsze mi da czego chcę.
Jak to możliwe, że w jednym ciele uwięzione są dwie sprzeczne stworzenia? Toczą walkę w każdym oddechu, ale czy taka walka ma sens? Wygra silniejszy, lecz jak sprawdzić komu tej mocy więcej, skoro nie mają pola do popisu?

Pierwszy raz od przybycia tu z mojego gardła wydobywa się jakiś dźwięk. To zachrypły krzyk.
Jego ostre zęby wybijają się w moją skórę, szarpią mięso.  Krew osadza się na jego wargach, spływa po brodzie i moim ciele. Tworzy mistyczne wzory na starych dechach.- Mogę prosić o głośniej? - pyta.
Na złość zaciskam zęby. Spoglądam w obce i znajome zarazem, oblicze.
- Bądź grzeczny ~
Skończ mówić jego głosem intruzie, nie mam mnie, nie udawaj, bo nie umiesz.

Zaskakujące, że moje prywatne królestwo, mój mały świat, nie jest mi podporządkowany. Nigdy nie zdecyduję o finałowej scenie tej nocy. Nagrodzi pocałunkiem, czy brutalnie wyrwie moje serce i zginę z jego ręki?

***

Intensywny zapach spermy, potu, krwi. Doskonale go znam i jest to jedna z niewielu rzeczy jakich mi nie brakuje w codzienności zawartej pod powierzchnią jeziora fantazji. Jest taki intensywny...
Wije się nade mną. Z zimnym spojrzeniem heterochromicznych tęczówek bez delikatności wbija się we mnie. Jego młodą twarzyczką pokrywa rumieniec, usta ma wilgotne, a włosy w nieładzie.
- Unieś wyżej biodra - nakazuje.

Gdzie Samuel? Czemu znikł tak nagle i nie chce zabawiać się moim i Kaito kosztem?

Wykonuję jego polecenie, wyginam kręgosłup, a ten wydaje dźwięk tysięcy fajerwerków na mrocznej płachcie nocnego nieba. To chyba nie świadczy dobrze. Moja poraniona skóra napina się, wyciskając ze mnie jęk niezadowolenia, cichy i lekki niczym krzyk zarzynanych w brudnych, śmierdzących odmętach piwnicy.

- Patrz na mnie - chwyta mój podbródek i odwraca moją twarz ku sobie - Sam chciałeś.
No, chciałem. I raczej nie mam specjalnie nic przeciwko. Mógłby by być tylko trochę delikatniejszy.

Patrzę w jego coraz to bardziej iskrzące się spojrzenie, słucham naszych łączących się szybkich oddechów. Zagryzam wargę z bólu brutalnych pchnięć w moim wnętrzu sprawia mi przyjemność. Świadomość obecności krwi poza moim krwioobiegiem sprawia, że mi staje. Jestem dziwny
Jego palce zaciskają się na moich blond kosmykach, odgina mi głowę, obserwując drgającą skórę szyi, niczym głodna bestia, spragniona ludzkiej krwi, chcąca zatopić swe kły w gorących żyłach ofiary. Zbliża usta, muska wrażliwy naskórek, pieszcząc go swym szybkim, gorącym oddechem. Przyciska wargi, naznacza mnie czerwonawym śladem. Mruczę zadowolony.
Przyspiesza, pogłębia ruchy. Niepewny krzyk wyrywa się z mojego gardła. Potem staje się pewniejszy i powiela się.
- Możesz... być ciszej? – sapie mi do ucha, zakrywając mi dłonią usta.
Jaki chłodny. Czy ten chłód jest spowodowany murem otaczającym jego serce? Czy może po prostu jest rozgoryczony moim stosunkiem do niego? Albo lubi mnie torturować tą obojętnością?
„Myślę, że nie potrafię kochać” – tak przecież mówił. Kłamał zawstydzony, czy mówił prawdę? Smutne, jestem troszkę osamotniony w tym akcie mającym łączyć.

Z piskiem dochodzę, gdy ostatnim pchnięciem poważnie narusza moje wnętrze. Na rany wlewa się biała ciecz, mająca być znieczuleniem od losu.
- Masz czego chciałeś, teraz spieprzaj i nie zawracaj mi głowy – mówi wstając ze stołu.
- Jakbyś miał coś ciekawego do roboty – mruczę pod nosem.
Prycha. Sprawnym ruchem wyrywa katanę z drewna stołu i uwalnia moje dłonie. Nie patrzy na mnie, ogląda ostrze.
- Wyszczerbił, sukinsyn... – groźne warknięcie do istoty śmiejącej się w nim.
- Kaito?
- Idź już sobie.
Bierze moją koszulę i ubiera się w nią, odwraca do mnie tyłem, zapinając małe, błyszczące guziczki.
Ześlizguję się ze stołu. Pokaleczone ciało mnie boli, ale w moim mózgu wesołą melodię gra przyjemność. Podnoszę z ziemi spodnie, z sykiem bólu, mozolnie je ubieram.
- To ja pójdę – mówię cicho, wiedząc, że raczej nie jestem teraz mile widziany, tym bardziej, że ten demon miecza, trzyma swą ulubioną broń i nie zawahałby się zaatakować mnie.
Coś burczy pod nosem, a ja zmierzam ku wyjściu.

- Czekaj! – nawołuje nagle, a mi serce podchodzi do gardła. Jego głos nagle stał się ciepły i miły. Dlaczego?
Odwracam się.

Kap... Kap...
Czerwień kapie na posadzkę, a w miejscu spadku kropel z ziemi wyskakują kwiaty wszelkiej maści. Zimne ostrze tkwi w moim gorejącym ciele, a jego usta wykrzywia nie jego uśmiech. No tak... Mogłem się tego spodziewać.
Heh... Dobranoc, Samuelu. I tobie też Kaito.

***

Zapach proszku do prania, jakim przesiąknięta jest poduszka i kołdra. Ciepło pościeli owiewa moje ciało, bez jakiegokolwiek śladu mojej przerwanej wizyty w moim własnym świecie.
Wygoniona z własnego świata... Nieco irytujące.
Haha... Ale czego mogłabym się spodziewać po nim?


Może mnie wyganiać niezliczoną ilość razy, ja i tak wrócę do swojego małego świata, w którym dane jest mi spoglądać w te zamknięte w szklanych kulkach tęczówki.






Pisanie tego nie było łatwe, ale cóż, czego się nie robi dla odrobiny schizy i czyjegoś... hmm... chorego zacieszu (?) Tak, o Tobie mówię CLD i o Twojej dzikiej fascynacji Kaito.

Zamówienia składać można (klik w zakładkę "Zjeby takie jak my")

7 komentarzy:

  1. O KURWA, O ŚWIĘTY YAOIZMIE, O SIŁY NIECZYSTE, O NAJŚWIĘTSZE SPEŁNIENIE MYCH CIELESNYCH ŻĄDZY..!
    Nie ważne, ile razy nie czytałabym tego shota i tak za każdym razem wywołuje on na mnie równie ogromne wrażenie. Jak ja się nim jaram... No ale dziwisz mi się? Przecież to jest mistrzostwo, czysta ekstaza zakrapiana białym spełnieniem. O matko, o kurwa, dochodzę~! To taki niesamowite, jak Ty potrafisz mnie zwykłymi (raczej w cholerę niezwykłymi) słowami, doprowadzić mnie do takiego stanu najwyższej nieużywalności. Jesteś genialna, niezaprzeczalnie genialna, kocham Cię i wielbię, fruwające mięso to coś, co w Twoim wykonaniu zachwyca mnie w każdej formie i postaci.
    Kaito...... mój piękny, mój cudowny, mój chętny (tak napisałaś mi to w sylwestra, nie wymiguj się przypadkiem~xd). Ja rozłożę przed nim swoje nagie ciało zawsze i wszędzie, zmienię płeć w krainie snu i fantazji, oddam mu się, pozwolę ranić i kąsać, niech spełnia się sadystycznie i niech spełnia mnie masochistycznie (nie, wcale nie jestem masochistką, a gdzie tam).
    Kocham go tak bardzo, a ten shot, jego kreacja w nim, jego różne byty przeplatające się w tym drobnym ciele, otoczonym kaskadą czarnego wodospadu, cudowną głębią oczu, w których tonę, głębią, w którą odbija się blask mojej krwi... ah, oh, kurwa. Pod nim to ja mogę jęczeć, wyć, nawet piszczeć, mogę się kurwa drzeć, aż stracę głos, pod nim tracę swoją wolę i pozwalam mu na wszystko. Ponieważ to jest Kaitooooooooooooooo, mój piękny Kaituuuuuuuś ♥
    Eio! Wiesz, że Cię kocham (nie, kurwa, wcale nie powtarzałam tego w kółko, kiedy pierwszy raz czytałam tego shota)? To jak Ty to opisałaś, jak zawarłaś wszystkie moje pragnienia i fantazje.... aż ciężko w to uwierzyć. Wielbię Cię, padam do stóp i noszę na rękach (a cholernie ciężko jest robić te dwie czynności jednocześnie).
    Ja wiem, że cytowałam to już wcześniej, ale teraz to inaczej, bo wiesz tak na blogu to inny klimat (tak, kurwa, bardzo - nie ważne, nie dociekaj, ja po prostu szukam pretekstu).
    "Kiedyś abstrakcją dla mnie było, by taka kraina powstała ze mnie. A dziś to moje uzależnienie. Nałogowo tu przychodzę. Spaceruję po mrocznych korytarzach, kamienne posadzki są zaskakująco ciepłe i miękkie. Jakbym chodził po zdartej z niewolnika płachcie skóry. "
    To jest P.R.Z.E.P.I.Ę.K.N.E. Kurwa Twoje fetysze mieszające się z moimi... mieszanka wybuchowa, koktail mołotowa (czy jak on się tam nazywała), wielbię, normalnie powinnam Ci kiedyś pomnik postawić (tylko najpierw nauczę się rzeźbić).
    "Czemu butwiejące rośliny wydzielają zapach trupa? Czemu po cuchnącym dywanie brązu pełzają tłuste, bielące się larwy? Czym są dzieci samej Matki Natury, że zamiast podążać zaprogramowanym w ich istnieniu szlakiem, zbaczają z niego i zachowują się jak istoty z krwi i kości?"
    Tyle mięsa, tyle pięknej schizy........ zachwycasz mnie za każdym razem bardziej, wiesz?
    " Demon o trzech twarzach. W czyją patrzę teraz?
    W oczy wojownika otoczonego królewską aurą?
    W oblicze prostytutki i seksoholika?
    Czy może w skórzaną maskę będącą przeplatającymi się osobowościami, imitację tych oczu i tych ust, tych bladych polików i wypieków irytacji."


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. TAK. BARDZO. IDEALNY. OPIS. KAITO. *idzie się utopić w herbacie, bo zaraz dojdzie od samej fantazji - co Ty ze mną robisz*
      "Jego palce zaciskają się na moich blond kosmykach, odgina mi głowę, obserwując drgającą skórę szyi, niczym głodna bestia, spragniona ludzkiej krwi, chcąca zatopić swe kły w gorących żyłach ofiary. Zbliża usta, muska wrażliwy naskórek, pieszcząc go swym szybkim, gorącym oddechem. Przyciska wargi, naznacza mnie czerwonawym śladem. Mruczę zadowolony. (...) - Możesz... być ciszej? – sapie mi do ucha, zakrywając mi dłonią usta.
      Jaki chłodny. Czy ten chłód jest spowodowany murem otaczającym jego serce? Czy może po prostu jest rozgoryczony moim stosunkiem do niego? Albo lubi mnie torturować tą obojętnością?
      „Myślę, że nie potrafię kochać” – tak przecież mówił. Kłamał zawstydzony, czy mówił prawdę? Smutne, jestem troszkę osamotniony w tym akcie mającym łączyć."
      Jeszcze się mnie pytasz, Kaituś? Myślisz, że pod tobą mogłabym być cicho?
      N.I.E.W.Y.K.O.N.A.L.N.E
      I tak wgl, Eio.... ten jego chłód.... cholera, przegenialny, wyszło Ci to po prostu mistrzowsko.
      "Czerwień kapie na posadzkę, a w miejscu spadku kropel z ziemi wyskakują kwiaty wszelkiej maści. Zimne ostrze tkwi w moim gorejącym ciele, a jego usta wykrzywia nie jego uśmiech. No tak... Mogłem się tego spodziewać.
      Heh... Dobranoc, Samuelu. I tobie też Kaito."
      To dobranoc jest tak prawdziwe bolesne. Dlaczego nie mogę mieć wszystkiego, czego chcę, no czemu? Dlaczego tak bardzo kocham kogoś, kto nawet nie istnieje?
      "Może mnie wyganiać niezliczoną ilość razy, ja i tak wrócę do swojego małego świata, w którym dane jest mi spoglądać w te zamknięte w szklanych kulkach tęczówki."
      Mówiłam Ci, że ubóstwiam Cię za to zakończenie? No mówiłam, mówiłam. Najlepsza część całego shota. A zwłaszcza ostatni akapit. Zupełnie jakbyś na chwilę weszła mi do głowy. Całkowicie idealnie oddaje moje uczucie, które targały mną, kiedy czytałam tego shota. I jeszcze ten tytuł "Moja Kraina na Skraju Normalności". Eio... dlaczego dobierasz słowa tak idealnie? Twój styl + Twoja wyobraźnia + Twój talent = orgazm u CLD. Jesteś przewspaniała, ten shot to najpiękniejszy prezent, jaki kiedykolwiek dostałam! Zakochałam się w nim bez pamięci.
      Arigatou, Eio, jesteś cudowna!

      Usuń
    2. *ryczy jak bóbr w malinach*
      Policzki mi płoną! Brzuch mnie boli! Takie pochwały są bardzo nie na miejscu. Głupio mi. Wstydzę się. Chowam pod kołderką. Nie wychodzę.
      Kiedyś mnie spalisz...

      Usuń
  2. Witka Eio :D

    Cóż, już od jakiegoś czasu czytam twojego bloga, więc w końcu postanowiłam się ujawnić, bo tak.

    Od razu mówię ( a raczej piszę), że nie jestem dobra w bardzo długich komentarzach i przez większość czasu po prostu zachwycam się i rzygam tęczą, bo moja miłość do latającego mięsa już dawno przybrała formę obsesji, zwłaszcza, kiedy schizy łączą się z yaoi.

    Więc tak. Zacznijmy od początku.

    Jako iż ubóstwiam Dogsów, a praingi Heine&Badou lub Badou&Heine są istną definicją zajebistości, boskości i sadomasochizmu, moja obsesja na ich punkcie objawiła się bardzo szybko.

    Jednak niestety przyszło mi cierpieć, gdyż w blogosferze nie ma zbyt wiele fanfików z tymi postaciami. Jednak kiedy po raz kolejny przeszukiwałam internety, natrafiłam na ślad twego bloga! I tak zaczęłam orgazmić, bo cały blog poświęcony fikom z Dogsami <3

    Cóż, jako iż moja yaoistyczna obsesja jest na poziomie bardzo zaawansowanym, CAŁEGO twojego bloga przeczytałam podczas lekcji w szkole, skutecznie unikając odpowiedzi na pytania typu "Co czytasz?" lub "Czemu śmiejesz się/piszczysz jak popierdolona?".

    Nie będę umieszczać tu cytatów, bo szczerze mówiąc po prostu mi się nie chce teraz szukać i wyłapywać tych wszystkich zajebistych momentów ( a jest ich po prostu TYLE - tak dużo ), bo zajęło by mi to lata i bardzo dużo miejsca, bo pewnie musiałabym kopiować po połowę posta, więc po prostu powiem, że sposób w jaki opisujesz to wszystko, te wszystkie uczucia, schizy i inne rzeczy, wprawie mnie w stan co najmniej orgazmiczny,

    Dorzucę jeszcze, że mogę czytać twoje dzieła w nieskończoność, a zwłaszcza podoba mi się one-shot "Winny". To po prostu było cudne <3

    A jeżeli chodzi o "Tułaczki..." ( ten tytuł kojarzy mi się ze szczęśliwymi pączkami, da fak?), to mam z nim ten problem, że nigdy nie mogę zapamiętać co się działo w poprzedniej notce, więc w kółko to czytam i czytam, i czytam, i czytam. Ale mimo wszystko - kocham to opowiadanie, a opisy to już w ogóle <3

    A jeśli chodzi o ten post, to był wprost cudowny <3


    Dobra, idę pisać własne schizy, bo zaraz zacznę znowu orgazmić.

    /Mesu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strasznie mi miło, że się ujawniłaś i że odważyłaś się zagłębić w mroczną, dziką krainę tego bloga. Mam nadzięję, że dane mi będzie widzieć więcej śladów Twojej obecności.
      "Winny"... Nie wiem czemu tak bardzo się podoba... Naprawdę nie wiem. Ale... I tak się cieszę, tym bardziej, że uważasz TdS za dobre opowiadanie, jest ono dla mnie niesamowicie znaczące.

      Usuń
  3. I gdzie mój komentarz ja się pytam >3<""" Pozwól, że naprawię to niedopatrzenie ;)
    Wiesz już ci nie raz mówiłam, że piszesz cudne opisy? Najpierw kurz, potem trawiaste kręgosłupy a teraz skórzana podłoga <3
    Trochę mnie zdziwiło, że paring niby CLD x Kaito a w ficku pojawia się Samuel O.o? Albo to ja czegoś nie ogarniam XD ciii~ późno jest X3
    Podoba mi się przedstawienie tej dwoistości w charakterze Kaito. To wyniosłe królewskie spojrzenie mrrr~ Choć muszę przyznać, że to imię wybitnie kojarzy mi się z Vocaloidem KAITO który z reguły jest niewinny i uroczy i śpiewa o ptaszkach, lodach (bez zboczonych podtekstów mi tu -.-"" o takich do lizania) i kwiatkach więc... cóż kontrast jest powalający....
    Ogólnie strasznie mi się też podoba końcówka, a konkretniej "w którym dane jest mi spoglądać w te zamknięte w szklanych kulkach tęczówki." nie wiem co ale te słowa mają w sobie coś magicznego~
    Chyba nie muszę po raz kolejny powtarzać, że cudnie piszesz i ze się rozpływam przy tych porównaniach i opisach niby to zwykłych rzeczy.
    P.S. Tak tylko odpowiem - nie napiszę nic "mocnego" psychodelicznego czy po prostu schizowego na Aoi sora to Kotori. Po prostu nie, nie od tego jest ten blog. Uwielbiam takie rzeczy to prawda... ale...piszę je bardziej dla siebie i w sumie zaraz usuwam... raz opublikowałam coś (w sumie to nie było nic aż takiego. było tylko lekko dziwne) ale strasznie tego żałuję....
    Dobra to już nie przynudzam ^^ Weny ci życzę i mam nadzieję, że przemyślisz moją propozycję paringu pozytywnie bo jestem naprawdę ciekawa co by ci wyszło~....

    OdpowiedzUsuń
  4. Na długi komentarz nie mam sił, ale jednak piszę ten komentarz, żebyś wiedziała, że opowiadanie przeczytałam i jestem, kurka wodna, zachwycona. Nie dość, że fabuła wciąga, to jeszcze opisałaś to z takim sercem, że trudno się od tego oderwać. Tytuł bardzo pasuje do CLD, moim skromnym zdaniem xD Końcówka była super, serio. Cytatów żadnych przytaczać nie będę, ale z przyjemnością napomknę, że cały opis tej krainy był naprawdę nieziemski, + bardzo podobał mi się początkowy dialog między CLD i Kaito.
    Dobra, zobaczmy czy mam siły na drugiego shota ... :3

    OdpowiedzUsuń