czwartek, 11 grudnia 2014

Nektar Ideału

anime/manga - Tokio Ghoul
paring - Tsukiyama x Kaneki






Doskonały bukiet. Nieprzeciętna barwa. Zniewalający zapach. Taka jest krew Kanekiego-kun. Taki jest on sam.
Uzależnia. Wprowadza w szał oczekiwania. Nawiedza sny. Męczy na jawie.

***

Leży bezbronny. Pożeram wzrokiem jego nagie ciało. Jest piękne. Nieskalana młodza skóra, delikatne zarysy mięśni. Wyraźna linia bioder, żebra skromnie, niczym dostojne damy, odsłaniające się przy silniejszych ruchach. Błyszcząca głębia oczu, zamiast szarym brązem, jaśniejących dziwną mieszanką, jesiennym niebem. Wilgotne rozwarte usteczka o pełnych wargach.
Boi się. Szarpie związanymi rękami, kopie.

- Zostaw mnie! - żałosny krzyk. Nawet jego krzyki są estetyczne. Wyraźna, młodzieńcza barwa, lekkie drżenie strachu, nienaturalna linia melodyczna, krótkich szarpnięć strun głosowych.
- Niesamowity...
Sztywnieje słysząc mój szept, tak brzydki w porównaniu z jego głosem.
- Oddaj mi ubrania i wypuść mnie. Proszę... - każde słowo wypowiada z niepoprawną dokładnością.
- Nie mogę - mój oddech pieści jego ucho.
- Nie jedz mnie... Błagam... - jego oczy błyszczą przepięknym strachem. Świadomość śmierci go przygniata, miażdży mu kości, pęka skórę, wylewa mieszankę śliskich, czerwonych i pachnących wnętrzności. Chcę zobaczyć jego łzy, niedużo, kilka wystarczy. Niech lekko spłyną po wyspach kości policzkowych, niech spłyną do doliny szyi.
- Tylko skosztuję. Jesteś zbyt cenny by cię zeżreć. Nie ma sposobu na ciebie, wszystkie jakie tylko znam gwałcą twoją doskonałość - odpowiadam. Zaznaczam na szyi ślad, zjeżdżam niżej, tworzę koniuszkiem nosa piekące kształty.

Jego zapach... Taki intensywny. Taki mocny... Przytłacza mnie ta woń. Cały drżę.
Nie mogę powiedzieć, że to zapach bogatego obiadu, wytrawnej kolacji. To jakby... pachnąca, egzotyczna przyprawa. Przyprawa z którą nie można nic skomponować. Jest osobnym istnieniem w świecie smakoszy, żaden z nich nie zazna nigdy zaszczytu przyjęcia tego ideału.
Tylko ja. Największy Smakosz. Jedyny, który może zaznać całego bukietu tego jedynego w swoim rodzaju ciała.

- Czego ode mnie chcesz? - jego głosik jest coraz słabszy z przerażenia.
- Zaznam tego ideału. Zaspokoję swe niepokorne ciało, które pragnie znać tej bezbłędności - chrapię odurzony jego pięknem - Kaneki-kuuun~
- Nie... - próbuje mnie odepchnąć. Wie czego tak chcę...
Zacieśnia uda, kuli się, ucieka.
Nie uciekaj, mój cudowny.
- Jeśli będziesz krnąbrny, będziesz cierpiał. Nie zależy mi na twoim bólu - nie wierzy mi. Nie dziwię się mu.
- Nie chcę... Błagam Tsukiyama, zostaw mnie...
- Czemu mnie nie chcesz. Sugerujesz, że nie jestem ciebie godny?
Czy jestem tak straszny, że ten bóg wije się ze strachu od mojego niezadowolonego spojrzenia? Czy jestem aż taką bestią? Jestem tylko istotą dążącą za swoją pasją, szukającą nowych nieznanych smaków. Jestem tylko smakoszem, a ludzkie nędzne istoty, są bardzo plastycznymi kulinarnymi obiektami. Można za ich pośrednictwem tworzyć istne dzieła sztuki.
- Tego... Nie mówiłem tego... Ale... Ja nie chcę.
Jaka niewinność i czystość.
- Tak naprawdę chcesz. Wzbraniasz się by pozostać nieskalany. Nie bój się, nie zniszczę cię - otwieram usta. Moje zęby zakleszczają się na różowym, odstającym sutku chłopaka. Nie krzywdzę go, a jednak piszczy cicho. Czyżby to reakcja na tak niespodziewany ruch? - Uszczknę ci tej niewinności, ale nie skradnę ci tego czaru. Nie odbiorę ci idealnej aury. Nie spaskudzę dłońmi smaku, zapachu... Pozostaniesz taki nieziemski...
Drży. Zlizuję czerwony ślad, a on jednak pozostaje. Urocze...
- Nie rób mi tego... Tsukiyama, proszę... Nie rób mi tego... Nie to... - skomle, szarpiąc rękami, związanymi krawatem.
Oczka, jak szlachetne pierścienie, błyszczą śledząc moje ruchy. Prześlizgują się po śliskich guzikach. Nie zauważyłem zimna w pokoju, teraz zjeżyło mi włoski z skórze. Wstaję, zamykam uchylone okno, rzucając koszulę na fotel.
Czarnowłosy leży skulony. Ucieka dalej.
Zostań.
- Kaneki-kuuun... Nie wymykaj się mi, proszę. Wiem, że tak naprawdę tego chcesz.
- Nie chcę... Puść mnie wolno...
- Nie puszczę.
Łapię jego chudziutkie nadgarstki, zakładam między mistyczne kształty ramy łoża.
Jego skóra jest taka miękka...

Ucho, szyja, pierś, brzuch, podbrzusze. Wszędzie zostawiam ślady. Pocałunki rodzą różowe kwiaty na delikatnej, drżącej skórze. Moje dłonie błądzą po mniejszym ciele. Zatracam się w smaku skóry, trę ją do czerwoności. Ten smak tańczy mi na języku zmysłowy, niepohamowany taniec.

Chcę więcej!

Odrywam się od jego brzucha. Działam szybko. Siadam między patyczkowatymi nogami. Moje wargi lądują na jego uniesionym udzie. I tam sadzę krzewy dzikich malin.
Krzyk rozdziera powietrze sypialni, gdy wbijam ostre zęby w jego ciało. Szarpie nogą, nie pozwalam mu umknąć. Ból wyrywanego mięsa musiałby być koszmarny.
Puszczam na chwilę, wgryzam się ponownie. Krwawi...

Ten smak... Nie to nawet nie smak...
Raj...
Moje serce zamiera, duszę się, płaczę z rozkoszy jaka rozchodzi się po mojej jamie ustnej.

To...
Ideał.

Doskonała kompozycja. Nie ma określenia na ten smak. Nie ostry, nie słodki, nie żylasty, nie pyszny, nie dobrze dobrany. To odrębny stan, to inny świat. Smak Kanekiego-kun.
Moja dusza świeci miliardem iskier. Żołądek skręca się i wierzga. Mój język nie może wstrzymać tej gamy smakowych doznań.
Nikt mi nie uwierzy. Tego stanu spełnienia trzeba doświadczyć by to móc pojąć.
To jak śmierć i narodziny. Jak początek i koniec. To jedyna prawdziwa doskonałość.
Doświadczam czegoś niemożliwego. Smakuję istoty absolutnej.
Podnieca mnie to.

Wiele razy masturbowałem się jedynie wchłaniając nikłą kropelkę krwi na koronkowej chustce. Teraz mając usta umoczone w tej cieczy, cierpię katusze z podniecenia. Idealnie dopasowane spodnie stały się nagle ciasne.
Zmuszam się do oderwania od świeżej rany, gdy krzyki chłopca dochodzą do mnie w pełnej okazałości.

- NIE! PRZESTAŃ! ZOSTAW MNIE!
Uderzają we mnie z niemożliwą siłą, gniotą.
Ale jestem tylko ghoulem.
Wpatruję się w krew spływającą po jasnej skórze i kapiącą na nieskazitelnie białą pościel. Zlizuję ją, obmywam językiem ranę.
Szkoda, że nie jestem pierwszym, któremu dane było doznać tego objawienia. Pieprzona gówiara.

Boli. Moje podniecenie rośnie, rozsadza mnie.
Moje racjonalne myślenie odpływa z opanowaniem, w gondoli, ku zachodzącemu słońcu.
Pośpiesznie rozpinam spodnie, opuszczam je. Szarpię jego wąskie i twarde biodra w górę.
Wypełniam go... Łączę się z jego ciałem... Jesteśmy jednością...
Złączyłem się z doskonałością...

Nie potrafię czekać. Krótkimi, niepełnymi ruchami poznaję go, chłonę przez wrażliwą skórę jego ciepło i wilgoć.
Wrzaski odbijają się ślepo od ścian, zderzają ze sobą nieporadne, mieszają z głośnym szlochem. Ta mieszanka niebotycznej agonii bije we mnie setką noży, lecz przyjemność jest silniejsza, jest mi znieczuleniem.
Pozbawiam go dziewictwa... Jego niewinność miesza się z posoką, opuszcza go.
Rozdziewiczam go... Czy mam się cieszyć, że to zrobiłem, czy rozpaczać, że może stracić swą moc boskiej ambrozji? To dobrze, czy źle?

Szarpie się w walce z cierpieniem, jego policzki są mokre niczym polika samego Posejdona, który wylazł za brzeg wezwany przez lud. Oczy mu ściemniały, patrzą na mnie przerażone, pełne bólu, którego nie umiem sobie wyobrazić.

- Ty... potworze... - łka.
Mówi o tym co robię, czy o tym czym jestem?
- Kaneki-kun... To jest cudowne... - męczę go swymi jękami - Jesteś taki doskonały... Jesteś boskim nektarem... Tylko ty możesz dać mi tyle przyjemności... - dyszę mu te wszystkie słowa do ucha Jestem najprawdopodobniej cholernie nieetyczny - Nawet jeśli... jestem potworem... to fizycznie jesteśmy podobni... - co ja pierdole? - Nie... Ty... Jesteś cudem! Kaneki-kun... Tak mi dobrze... - gryzę wargę. Czerwona, brudna i nic niewarta strużka spływa mi po brodzie. Gryzę bardziej, chcąc krzyczeć z przyjemności, jaką daje mi brutalne rozrywanie młodzieńczego, nie gotowego na to, bezbronnego ciała.

Czy jestem bestią? Dlatego, że mam słabą wolę? Dlatego, że musiałem tak długo tłumić pragnienie i nie wytrzymałem?

Krzyczy bardziej, bardziej płacze. Z bólu, czy z żalu? Co jest gorsze? Świadomość straty nieskalanego ciała, czy ból z tym związany? A może strach przed konsekwencjami idącymi za tym, jednocześnie pięknym jak i brudnym, aktem?
Czemu tak krzyczy? Przecież to nie może tak boleć, przecież nie chcę go spaskudzić, że nie chcę odebrać mu doskonałej aury. Jest zbyt cenny. Nie ma takiego drugiego. Jakbym chciał żeby go bolało, to by bolało

- Czerp z tego przyjemność, Kaneki-kun...
- Jesteś... szalony! - milknie na chwilę. Połyka głośno ślinę - Kończ. Skończ to już...

Co to... Co to jest? Czemu nie mogę oddychać? Czemu tak mi ciasno w klatce piersiowej? Czemu nagle zrobiło mi się gorzej?
Co mi zrobiłeś mój piękny Kaneki?


Jego krwawiące od jego ostrych zębów wargi są delikatne i dziewicze. Je też rozdziewiczam, łącząc z moimi w pocałunku.
Nasza krew się łączy... Smakujemy tej nowej mieszanki oboje.

Ghoul wygrywa, jest niezaprzeczalnie silniejszy od człowieka. W lewym oku czarnowłosego rozkwita czarno-czerwony kwiat. Kwitnie i kwitnie. Zapuszcza korzenie, które wrastają się w jego duszę, w jego ciało.
Ghoule to istoty, które nie umieją panować nad sobą. Które gdy poczują krew napełniają się głodem.

Rama łóżka pęka, krawat zostaje rozdarty.
- Tsukiyama... Jesteś... Pyszny... - te słowa wypowiada w nieustających spazmach płaczu. Są małe i słabe, nie umieją do mnie dotrzeć w pełnej swojej okazałości.
Jego chłodne dłonie zaciskają się na moich barkach. Wbija mi w skórę paznokcie, swoje zapłakane, różne, oczy w moją duszę.

To coś jest silne. Tłucze się we mnie, obija mi się o czaszkę i klatkę piersiową. Powiedziałbym - serce walczy z rozumem, lecz one są ze sobą zgodne. Więc co chce mnie od środka obić i zadaje ból mojej delikatnej duszyczce? Czym takim zaraziła mnie boska esencja Kanekiego-kun?

Walczy z bólem i swoją bezlitosną naturą. Wije się pode mną i dusi. Pot spływa po jego skroniach, krew po wargach, oczy ma zmęczone od płaczu, gardło zdarte od wrzasku. Pada zmęczony.
- Skończ to już... - chrapliwy głos wydobywa się z jego gardzieli - Błagam... Skończ.
Zlizuję łzy z jego polików. Barwa ich zniewala, pieści język, dziełem sztuki. Lecz smak jego krwi pozostaje nieprzyćmiony. Ten smak wciąż skacze mi w tańcu na języku, nie chcę by znikł.

Przyspieszam, moje ramiona w ciasnych objęciach przytrzymują rozdygotane ciało chłopca, gdy jego świadomość chce mi umknąć i traci powolutku siły.
Jest taki cudowny, zniewalający i uzależniający.
Od dziś zostanie tylko moim cudem, tylko moją używką i moim największym skarbem we wszechświecie smaków.

***

Figura woskowa. Obiekt czci. Ideał. Doskonałość.
Wpatruję się w postać leżącą na łóżku. Oblizuję palce z jego krwi, która osadziła się na mojej skórze gdy obmywałem kawałek po kawałku zbrukaną przeze mnie samego istotę. Przyjemność wciąż kołysze mną jak szalupą z rozbitkiem i obsypuje lekkim dreszczykiem, spływającym przyjemnie po plecach, wprawiającym w drgania.

Lekkie drgnięcie kącika ust. Głębszy oddech. Poruszające się niczym robaczki paliczki prawej dłoni.
Budzi się.

Wychodzę z pokoju. Kieruję swe kroki ku kuchni, a moje milusie kapcie pieszczą mi stopy przy każdym dotknięciu podłogi. Podwijam szerokie rękawy szlafroka, odgarniam naturalnie fioletowe kosmyki, szykuję memu bóstwu kawy.
Od monotonnego dźwięku gotującej się wody odrywa mnie odgłos kroków bosych, małych stópek. Chcę się odwrócić, nie mogę. Uśmiecham się i krzywię. Szlafrok ciężko uderza o kafelki. Dłonie wyjątkowego gościa zaciskają się na moich ramionach, bym nie poruszał się. Moja krew spływa do jego ciepłych ust, gdy wbija zęby w mój bok. Słyszę jego cichutki jęk.

Chce więcej, więc czemu kończy na jednym ugryzieniu? Czemu nie możemy nawzajem zaspokoić swojego pragnienia i pożreć się?
- Odprowadź mnie do domu... - mówi cicho puszczając mnie i siadając z bólem na krzesełku obok.
- Czemu poprzestałeś na jednej rance? Zrób co chcesz.
- Nie jestem potworem jak ty - mówi cicho i patrzy podejrzliwie na kawę którą mu ofiaruję - Chciałem tylko spróbować.
- I jak?
Opuszcza głowę, pokrywa się zawstydzeniem.
- Smakujesz... dobrze...
Śmieję się.
- Czyżbyśmy się nawzajem zaspokajali?
Ujmuje w dłonie kubek. Nie odpowiada przez długi czas.
Podnoszę szlafrok, ubieram go i plamię krwią, która nie przestała lecieć.
- Zniknij z mojego życia. Nie na zawsze, ale póki nie uda mi się uporządkować myśli - mówi cichutkim, niepewnym głosem. On osiada na moim serduszku niczym motyl i delikatnie je nizia.
- Jak sobie życzysz, mój piękny Kaneki-kun.

Co coś sprawia, że serce mi chce wybuchnąć. To jest przyjemne.
Czarnowłosy przechodzi obok, zaciągam się jego zapachem, on osiada niczym używka w mojej głowie i pobudza do działania.
Obejmuję go od tyłu, przyciskam do siebie. Dusi pisk przerażenia, boi się powtórki. Składam lekki pocałunek na jego szyi, otumaniony smakiem i zaspokojony puszczam go. Ucieka do pokoju w którym się obudził, jego kroki melodyjnie dudnią we mnie.
Zasmakowałem go i jeszcze to powtórzę, ale teraz skupię się na tym czymś co tak we mnie się kotłuje. Jego krew znów wypełni moje usta, zapach, tak intensywny, zwróci w głowie i jeszcze bardziej pchnie ku zaspokojeniu swych cielesnych żądzy.






Ja wiem, wiem... pewnie ni chuja nie oddałam charakterów postaci. Akurat Tokio Ghoul jest dla mnie cholernie ciężką serią, jeśli chodzi o pisanie. Ale jednak lubię tego shota. Nie, nie dlatego, że znowu kogoś gwałcę, wcale nie...
Mam nadzieję, że shocik się podobał.

12 komentarzy:

  1. Damdamdamdam... Proszę o werble!
    *rytmiczne uderzenia w bęben*
    ...i tak! Proszę Państwa, stało się! Narodził się nam nowy cud! Niepokalane poczęcie na łonie yaoistycznego spełnienia! Mamy nowego mistrza! Damdamdam!
    Gratulacje, Eio, ten shot jest idealny pod każdym względem. Napisałaś coś tak cudownego, że mogłabym to czytać w kółko.
    I wgl Tsukiyama, nie wierzę, że zgadałam. Pisałaś mi tylko o rozpierdalanym tyłku Kanekiego, a ja dodałam, że przez Tsukisia... hahaha, nie wierzę, że naprawdę trafiłam xd
    Co zabawne moja wizja na shota z TG jest kompletnie odwrotna, tj. tyłek Tsukiyamy rozpierdalany przez kagune Kanekiego w wersji bad-ass. Takie hmm... lustrzane odbicie xd
    No, ale przechodząc do samego shota... ARCYDZIEŁO. I żeby nie było potem, nie dlatego, że kogoś gwałcisz (zero ironii, sarkazm poszedł spać, tym razem mówię zupełnie poważnie), a dlatego, jak tę całość opisałaś. Jak pokazałaś psychopatyczną stronę Tsukisia, którą kocham tak bardzo (no, ale kto by takiego słodkiego psychola nie kochał, no kto?) i jak pokazałaś ciotowatą część Kanekiego (serio, miałam przed oczami tę jego przerażoną minę, nad którą tyle razy miałam ochotę się w mandze rozpłakać) i jak później się na chwilę zmienił, kiedy uwolnił się w nim ghoul. No cud, miód, malina.
    "Błyszcząca głębia oczu, zamiast szarym brązem, jaśniejących dziwną mieszanką, jesiennym niebem." + "W lewym oku czarnowłosego rozkwita czarno-czerwony kwiat. Kwitnie i kwitnie. Zapuszcza korzenie, które wrastają się w jego duszę, w jego ciało."
    Huehue, tak bardzo opis oczu. Więcej mówić nie muszę, sama wiesz przecież jak ja to wielbię.
    "Moje wargi lądują na jego uniesionym udzie. I tam sadzę krzewy dzikich malin."
    Te krzewy... serio genialna metafora, kocham. Że ja na takie coś nie wpadałam... a idź mi.
    "Ból wyrywanego mięsa musiałby być koszmarny." Tsukiś taki ludzki, OMÓJBOŻETAK! Może mało wierne do jego kanonicznej postaci, ale do tego shota pasuje tak mega zajebiście! *klask, klask*
    "Ten smak... Nie to nawet nie smak...
    Raj...
    Moje serce zamiera, duszę się, płaczę z rozkoszy jaka rozchodzi się po mojej jamie ustnej.
    To...
    Ideał.
    Doskonała kompozycja."
    Ah, jak pięknie, jak mrocznie, jak cudownie. Daj mi tego więcej, więcej tego idealnego piękna opisów (kurwa, źle. za chwilę zacznę zachowywać się trochę jak Tsukiś z chusteczką).
    "Moja dusza świeci miliardem iskier." Czy to gwiazdy, czy to płomienie, czy to iskry... jeśli lśni tak pięknie jak ja to widzę, to nie ma znaczenia czym jest. Miliardy iskier... takie niby uniwersalne porównanie, ale... brzmi świetnie.
    "Moje racjonalne myślenie odpływa z opanowaniem, w gondoli, ku zachodzącemu słońcu."
    Kurwa, racjonalne myślenie odpływa gondolą ku horyzontowi zabarwionemu czerwienią... MAGIA, KURWA, PRAWDZIWA MAGIA, SKĄD TY BIERZESZ TAKIE METAFORY?!
    "Czerwona, brudna i nic niewarta strużka spływa mi po brodzie." Czyli kolejny cytat z serii, jak genialnie wyszedł Ci ten Twój Tsukiś. Wielbię, serio.
    Ogólnie shot cudny, nie dziwię się, że jesteś zadowolona - TAKI DŁUGI SHOT, W KTÓRYM TŁEM DLA EMOCJI JEST GWAŁT - masz moje wielkie uznanie, jak odległość od Ziemi do Słońca normalnie, albo jeszcze większe.
    Także biję pokłony, kocham i chcę więcej.
    Mam tylko jedną, drobniuteńką uwagę. Właściwie to nie wiem, czy można to wgl uwagą nazwać. Jakoś jak Tsukiś powiedział "Niesamowite", to odniosłam wrażenie, że lepiej brzmiałoby "Tres bien". To znaczy mnie się zawsze wydawało, że jego wyrażanie zachwytu poprzez francuskie zwroty jakoś tę jego postać definiowało, było dla niej charakterystyczne i takim właśnie sytuacjom nadawało jeszcze więcej niepowtarzalnego uroku. No, ale to oczywiście tylko moje zdanie.
    Czekam na nexta, niezależnie co tam wymyślisz.
    *wciąż się jara rozpierdalanym tyłkiem Kane... stop, wróć, nie tyłkiem, a opisami, tak, zdecydowanie opisami*


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znaju franuskiego, więc na to nie wpadłam.
      Kurde... Wybrałaś akurat takie opisy do zacytowania, które sama jakoś tak lubię. Ale wiesz... To z gondolą miała być a la ironicznie, nie wiem czemu wzięłaś to tak poważnie, ale co tam.
      Ja i tak wiem, że jarasz się tyłeczkiem *on ci mówi "Dzień Dobry"*

      Usuń
    2. To z gondolą zabrzmiało mi trochę ja Ty, mówiąca z politowaniem o moim "normalnym" stanie cywilnym xd Miałam nawet ochotę to napisać, ale się powstrzymałam. Ironia ironią, ale brzmi zajebiście, nawet jeśli miał to być tylko posmak sarkazmu.

      Usuń
  2. Boże Eio kocham cię! To było przepiękne ♡♡♡♡ cudo po prostu *.* Przez te twoje opisy to aż mi serce zaczęło szybciej bić i wgl nosebleed ♡ ♡ ♡ ♡ Arigato ci bardzo :')

    OdpowiedzUsuń
  3. TSUKIYAMA, TY FIOLETOWY PEDALE, KANEKI KEN JEST MÓJ, WON MI OD NIEGO :c
    Ale tak szczerze Eio, nie lubię paringu, ogólnie Tsukiyama jest fuj jak dla mnie, jednak przeczytałam to, bo napisałaś to Ty. Boziu, twój styl jest taki przecudowny, a pomysły to już w ogóle masz takie świetne ;_; Tak strasznie mi się to co tworzysz podoba, że w moim prywatnym rankingu moich ulubionych autorów ff jesteś na 2 miejscu (ŚWIATOWYM RANKINGU, ŻE ZWAŻYWSZY, ŻE CZYTAM PO POLSKU, ANGIELSKU I NIEMIECKU XDD).
    Tak w ogóle to mnie zaczęło interesować jaki masz charakter i zaczęłam odczuwać chęć popisania z tobą poza komentarzami (stalker lvl hard, tak to zabrzmiało ...)
    Więc, życzę ci weny i wogólewogóle rozwijania się pisarsko, żebyś pisała jeszcze bardziej zajebiście ;w;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chcesz ze mną popisać poza komentami to nie ma problemu. U mnie chat goglowski 24h więc no problem.
      Jej jej... 2 miejsce... Rumienie się.
      Wybacz... Nie miałam pojęcia że Kaneki jest twój... On jest twój ale jego dupa fioletowego pedała

      Usuń
  4. Obiecuję obejrzeć to w wolne i wtedy przeczytam one-shota T^T Niech to miejsce na mnie czeka~~

    OdpowiedzUsuń
  5. Oł jeee, od tego sobie zaczęłam przeglądanie Twojego bloga... Muszę powiedzieć, że całkiem przyjemnie się czytało. Choć zdecydowanie wolę parować Kanekiego z Ayato, to z Tsukishimą też ujdzie. Gwałty są zawsze w cenie, szczególnie wśród brutalnych ghouli ;D Plusik za to tutaj jest, a teraz idę spać ;--;

    OdpowiedzUsuń
  6. " I tam sadzę krzewy dzikich malin." - padłam na tym zdaniu, o ja pitole *-* Cudo, serio!
    No to było coś! Podobało mi się zdecydowanie, bardziej niż "Ci żądni" ♥ I nie, nie dlatego że był seks i był gwałt i było pożeranie samych siebie! XDDD
    Opisy na serio świetne, możesz być z siebie dumna. Podobnie z charakterami postaci, moim zdaniem wyszły ci tak, jak są w anime.
    Cudeńko, cudeńko ♥ Choć nadal wątpię, żebym miała jakoś szczególnie polubić ficki z TG xDD

    OdpowiedzUsuń
  7. To było takie... kwieciste! *O* I BARDZO w stylu Tsukiyamy. Naprawdę świetne.

    OdpowiedzUsuń
  8. To było takie... kwieciste! *O* I BARDZO w stylu Tsukiyamy. Naprawdę świetne.

    OdpowiedzUsuń