wtorek, 14 października 2014

Szczęśliwy?

manga/anime - Dogs: Bullets & Carnage
paring - Badou x Heine





Leżałem na prawym boku, wpatrując się tępo w białą ścianę, pokrytą rozetą brudnych, paroletnich pęknięć. Nie wiem czy się uśmiechałem. Być może, otumaniające zmęczenie rozlewało się pod moją skórą, praktycznie odbierając zdolność rozumowania.

Za drzwiami łazienki ucichło.
Czy jestem szczęśliwy? Czy to jest to czego chciałem?
Z niewiadomych powodów zebrało mi się na zalatujące melancholią przemyślenia...
Jednak, one mają sens. Czy jestem z nim szczęśliwy? Jakie to trudne...
Kocham go, już samo to czyni mnie w jakimś sensie szczęśliwym i nieszczęśliwym zarazem. Kocham go za tak wiele rzeczy... tak głupich rzeczy... aż wstyd przed samym sobą. Za uśmiech, za chamskie docinki. I za ciepłe, pełne troski spojrzenie, gdy daję mu do zacerowania jakieś zakrwawione i podarte łachy. Za szaleństwo i odwagę, niemalże chorą, ukryte pod pelerynką tchórzliwego informatora od siedmiu boleści. Dużo tego jest.
Ale jednak... Dlaczego ten uzależniający związek mnie męczy? Przez strach? Wyniszczający, wżerający się w umysł myślą o jego bezpieczeństwo? Tym jest kochanie, nieustępująca troska o każdą błahostkę, każdą kulę, lecącą w naszym kierunku, każdy jego telefon z izby przyjęć? Rozpamiętywanie każdej z jego blizn, każdej skazy na karmelowej skórze?

Zamykam oczy i słyszę. W naszym wspólnym mieszkaniu rozdzwoni się telefon, ja nie świadom niczego odbiorę, a tam pozornie zmartwiona kobieta spyta mnie o moje personalia. Gdy już je potwierdzę, wezwie mnie do identyfikacji zwłok, znalezionych gdzieś w pobliskim rowie. A mój mały świat, zbudowany na niezliczonych pogrzebowych kopcach, na gruzach, rozleci się. Popękają mosiężne kolumnady, zarwie się strop, przygniatając mnie, zamykając w klatce kurzu i pyłu, ulotnego niczym takie chwile, jak ta.
Miłość to czasem beznadziejna sprawa. Ale czym byliśmy bez niej? To nas odróżnia od istot pierwotnych - kochamy. Przywiązujemy się do kogoś, bo go potrzebujemy by rano wstać i chcieć żyć.
To niezmiernie ciekawy temat, ale nie chce mi się nad nim rozwodzić, jestem zbyt zmęczony... 

- Hej, łazienka wolna - Wilgotny ręcznik spadł mi na głowę - Idziesz się myć?
- Nie chce mi się - odparłem łapiąc chłodny materiał i zwiniętego wsuwając pod głowę.
- Mam spać z brudasem?
- A przez kogo jestem brudny?
Rzucił się obok mnie na łóżko. W przytłumionym świetle starej lampy na drewnianej nodze, rzucającej abstrakcyjne plamy na ściany przez dziurawy abażur, odkreślał się zarys jego twarzy. Kątem oka widziałem jak sięga do miski z orzechami i leniwie wrzuca garść do ust Jego skóra wciąż była jeszcze chłodna od wody. Zadrżałem, gdy przerzucił ramię przez mój pas.
- Kocham cię - szepnął mi do ucha, złapał jeden z moich kolczyków w zęby, pociągnął mocno.
- Au. Wyrwiesz - mruknąłem i uderzyłem go w głowę, by się odsunął. Odwróciłem się, musnąłem delikatnie szkaradną bliznę na prawej powiece - Mówisz mi za często. Czuję się przez to jak zimna sucz, mówię to rzadziej.
- Jesteś zimną suczą. Jesteś na mnie zły.
Nie spytał, stwierdził.
- Po czym to wnioskujesz? - mruknąłem cicho, pocałował mnie w odsłoniętą szyję nosem trącając obrożę. Nie lubię jak jej dotyka. 
- Bo nie czuję nóg? Tak na przykład. Albo, bo jestem cały w śladach po twoich zębach? Nawet na łydkach, kuźwa, a tam cię jeszcze nie było - odparł - Co takiego zrobiłem?
- Nic takiego... - ziewnąłem - Mmm... chodźmy już spać.
Badou kiwnął głową i zgasił światło. Jeszcze mocniej przycisnął się do mnie.
Tak... na pewno nic się nie stało... Na pewno... pff...
Znów to zrobił. Oczywiście, że znów to zrobił. Dla jednego zdjęcia. Jednego, gówno wartego ujęcia starego oblecha posuwającego tanią dziwkę. O krok od śmierci, krok przed normalnością.

Ale... czy wtedy nasze życie nie stałoby się nudne i szare? Czy nie składało by się z powtórzeń? Czy nie byłoby wtedy zawinięte w szorstki kocyk rutyny? Możliwe...
Jak tak o tym myślę, to chyba tego nie chcę.
I to uczyniło by mnie bardzo nieszczęśliwym. A tego nie chcę jeszcze bardziej, bo jestem chyba szczęśliwy z tym rudym kretynem obok.






Ech... uznałam, że wypada wreszcie spisać chodź jeden z pomysłów. I wiecie co?! Nie wyszło mi chyba tak jakbym chciała... Czegoś mi tu brakuje, ale boję się przekombinować. W końcu... "Lepsze jest wrogiem dobrego", czy jakoś tak. Przykład - Tułaczki... Przypominam, mamy już roczek Tułaczek. Kaito byłby wdzięczny za życzenia c: ~Dobra, żartuję~ 

Yyyy! Tyle jeszcze napisania i pokończenia. A wen schował się i nie chce wyjść. Hyhyhy... a Mann gegen Mann ma dopiero jeden rozdział... Nie. To chyba nie jest zabawne... Niech mi ktoś, ktokolwiek, wyśle tenczowe fale KuroBasu, bo ja serio chcę to skończyć szybko, a długie to nie ma być.
Dobra pieprzę od rzeczy >.< Kończę.

2 komentarze:

  1. X.x Mogę prosić żebyś pisała paring, albo chociaż nazwę anime w tytule/ na początku posta? Bo przez ponad połowę głowiłam się czy to Heine i Badou czy Shizuś i Izaya XDDDD no bo "papierosy, informator, docinki, regenerowanie się po ciosach, to że informator się nie regeneruje itd." Naprawdę obstawiałam (na początku) że to Shizuo myśli XD później że zmieniasz perspektywę Shizu/Iza bo skakały cechy każdego z nich, a potem przy kolczykach i obroży dopiero mi wpadło, że to Heine XDDDDD
    SAm pomysł dość... normalny ale ciekawy. To słodkie widzieć/ czytać martwiącego się Heine <333 Ich docinki zabawne docinki fajnie równoważą kację przez co nie jest tak melancholijnie cały czas. Podoba mi się *w* Heine zboczeniec XD ale ja tam zboczeńców lubię więc :3 jestem ZA XD
    Ekhm mogę ci przesłać Shizayowe, ewentualnie DOGS'owe fale, bo ja i Kuro basu się za bardzo nie lubimy~....
    I jeszcze WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO KAITO
    Weny~!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Super ^-^ Suodko! Dobrze że mi wcześniej powiedziałaś jaki to paring bo bym się pogubiła tak jak właścicielka pierwszego komentarza ;) Kaito WSZYSTKIEGO -NAJ -NAJ -NAJ !!! Wenę prześlę jutro ;*

    OdpowiedzUsuń